Tematy: Czechy dolny śląsk epidemia granica koronawirus protest
Zniesienie obowiązkowej kwarantanny dla transgranicznych pracowników, otwarcie dodatkowych przejść granicznych, między innymi w Boboszowie czy Tłumaczowie, możliwość wyjazdów do urzędów czy lekarza oraz podanie konkretnej daty otwarcia granic – to postulaty pracowników transgranicznych, którzy w najbliższy weekend zamierzają protestować na przejściu w Kudowie-Zdroju.
Transgraniczni pracownicy od ponad miesiąca nie mogą wyjeżdżać do pracy między innymi w Czechach. To efekt wprowadzenia obowiązku dwutygodniowej kwarantanny po powrocie do kraju.
Nie we wszystkich czeskich firmach zdecydowano się w tym czasie na postój z powodu epidemii. Część pracowała normalnie. Transgraniczni pracownicy by nie tracić zatrudnienia i zarobków korzystali z chorobowego i urlopów. Te jednak się już kończą, a osoby pracujące u naszego południowego sąsiada nie kryją obaw o swoją przyszłość.
– Mój mąż pracuje w Czechach już piętnaście lat i w tej chwili nie ma możliwości pojechać do pracy. Jego firma od 27 kwietnia wraca do pracy. Ja jako obywatelka Czech mieszkająca w Polsce też jestem zablokowana. Czeski rząd chce od 25 maja uruchomić szkoły. Ja nie mam możliwości powrotu. Chcemy, aby polski rząd zniósł dwutygodniową kwarantannę – mówi mieszkająca w Polsce Czeszka.
Pracownicy przyznają, że najgorsze w całej sytuacji jest to, że nawet nie wiedzą, kiedy będą mogli wrócić do pracy. Dla wielu funkcjonowanie w obecnych warunkach jest niemożliwe.
– Pikietę chcemy zorganizować po to, by w końcu nas ktoś wysłuchał i zrozumiał, jak to jest wielki problem dla tych miast przygranicznych, gdzie po stronie polskiej jest bardzo mało pracy i za chwilę całe rodziny będą w tragicznej sytuacji finansowej – mówi pracujący w Czechach Polak.
Transgraniczni pracownicy obawiają się, że jeżeli sytuacja utrzyma się na dłużej to sami będą musieli zwolnić się z pracy czy po prostu zostaną zwolnieni. Sytuacja jest trudna, bo dla wielu rodzin, możliwość pracy w Czechach była jedynym źródłem dochodu.
Pomocne mogłoby być rozwiązanie, na które zdecydowali się właśnie Czesi. U naszego południowego sąsiada obowiązuje zasada, że Czesi mogą wyjeżdżać za granicę i wracać bez obowiązku kwarantanny pod warunkiem, że do wyjazdu i powrotu dojdzie w przeciągu 24 godzin. Do wprowadzenia takiego rozwiązania byłoby konieczne porozumienie pomiędzy rządami obu krajów.
Według szacunków samorządowców problem może dotyczyć nawet kilkunastu tysięcy osób na południu Dolnego Śląska. W samym Mieroszowie może to być grupa pół tysiąca osób. W powiecie kłodzkim, nawet czterech tysięcy.
Protest w Kudowie-Zdroju zaplanowano w sobotę w samo południe.