Tematy: andrzej sawicki Czechy ruprechticky špičak turystyka
Uszkodzone tablice informacyjne na szczycie wieży widokowej, wyrwane tablice z balustrady i pomazane napisami ściany. Zniszczona wiata turystyczna. Wokół mnóstwo śmieci, głównie polskich. Tak wygląda wieża widokowa i jej otoczenie na Ruprechtickym Špičaku, stojąca kilkanaście metrów od polskiej granicy. Czesi myślą o zamknięciu obiektu, a jako winnych wskazują Polaków. Sprawą zainteresował się Jacek Zych
Za stan wieży odpowiada zarząd przygranicznego czeskiego miasteczka Mezimesti. Zastępca burmistrza miasteczka Jrzi Sadilek wyjaśnia, że co rok przed sezonem turystycznym wykonanywany jest szereg napraw wieży. Pod koniec sezonu dewastacja znów jest widoczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Kiedy patrzymy na opakowanie, które tu leży, czy to butelki, czy opakowania na żywność, zdecydowana większość ma polskie napisy. A jeśli chodzi o graffiti, to tam też można znaleźć polskie napisy.
REKLAMA
Fatalny stan wieży i jej otoczenia potwierdza Andrzej Sawicki, najemca położonego kilkaset metrów niżej schroniska Andrzejówka. Także jego zdaniem za stan obiektu odpowiedzialni są głównie polscy turyści:
– Ruprechticky Špičak jest głównie oblegany przez Polaków. Czesi tam oczywiście też są, też przychodzą, natomiast cieszy się powodzeniem wśród naszych turystów więc zakładam, że to właśnie nasi turyści dokonują tych aktów wandalizmu. – skomentował całą sytuację Andrzej Sawicki.
Wieża na Ruprechtickym Špičaku przez lata była jedyną wieżą widokową w okolicy Wałbrzycha. Leżąca zaledwie kilka metrów od polskiej granicy była jednym z najpopularniejszych celów wycieczek wałbrzyszan i turystów odwiedzających Góry Suchych i okolice schroniska Andrzejówka. Dziś władze Mezimesti przyznają, że nie mają pieniędzy na zapewnienie należytej ochrony wieży. Nie wykluczają zamknięcia obiektu dla turystów z uwagi na zagrożenie ich bezpieczeństwa.