Wybory samorządowe festiwalem próżności. Debaty powinny być obowiązkowe? [NASZ KOMENTARZ]

28 marca 2024 11:20. Tekst i fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Prezydent Wałbrzycha odmówił udziału w debacie wyborczej w Radio Wrocław. Kandydująca na stanowisko burmistrza Szczawna-Zdroju Ramona Bukowska odmówiła spotkania i rozmowy ze swoim kontrkandydatem – Markiem Ćmikiewiczem. To najbliższe i najbardziej jaskrawe przykłady upadku debaty publicznej i braku szacunku nie tylko dla wyborców. Stawiam dolary przeciw orzechom, że takich przykładów można mnożyć.   

Debata wyborcza powinna być ustawowym obowiązkiem,  odmowa udziału w niej wiązać się z dotkliwą karą finansową, a nawet wykluczeniem z wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą.  Dlaczego?

Odmowa udziału w debacie jest nie tylko okazaniem braku szacunku swoim kontrkandydatom. To zapowiedź sprawowania autorytarnych rządów, to sygnał do wyborców: nie słucham, nie widzę, nie interesuje mnie wasze zdanie i nie chcę się z niego tłumaczyć. To policzek i brak szacunku dla zasad demokracji i wyraz pogardy dla swoich kontrkandydatów, jakiejkolwiek byliby oni kondycji intelektualnej czy opcji politycznej. To w końcu sprowadzenie debaty publicznej do absolutnego zera.

REKLAMA

Wyborca ma prawo wiedzieć, a osoba kandydująca obowiązek przedstawić nie tylko program wyborczy, który bardzo często opiera się o całe piramidy frazesów i  bredni, czy też pomysłów balansujących na granicy science-fiction.  Kandydaci na stanowiska publiczne – od wójta po prezydenta – powinni mieć obowiązek spotkać się ze swoimi rywalami, odpowiadać publicznie na pytania zadawane nie tylko przez mieszkańców, dziennikarzy ale i przez swoich konkurentów, jeśli ci, oczywiście, mają cokolwiek do powiedzenia.

To jednak nie wszystko. Debata pokaże, czy kandydat na  włodarza miasta to twardogłowy działacz partyjny czy osoba potrafiąca prowadzić dialog i stawiająca dobro mieszkańców ponad partyjne upodobania. Kilka naprawdę prostych pytań potrafi dać odpowiedź, czy przyszły włodarz będzie potrafił rządzić, kiedy koniunktura polityczna nie jest dla niego sprzyjająca. Dialog to fundament samorządności.

Podobnie jak obowiązkową powinna być debata publiczna, tak zakazane ustawowo powinno być rozdawanie przez kandydatów na włodarzy wszelkiego rodzaju wziątków. Kiełbasa festynowa, baloniki, pączki, bułeczki, ciasto – to obraza nie tylko dla samej idei wyborów demokratycznych, ale i żenujący próba ukrycia za kiełbasą wyborczą  braku kompetencji, wizji na rozwój miasta czy też po prostu pomysłu na zrealizowanie obietnic wyborczych.

O wartości kandydata powinny decydować nie infantylne uśmieszki w mediach społecznościowych. Włodarz to nie kucharka, nie działkowicz przy grillu. Włodarz miasta to sprawny menadżer. To dyplomata i negocjator.  Na pewno nie polityk. Czy właśnie takim jest nie dowiemy się, jeśli przy udziale mieszkańców nie stanie „na ubitej ziemi” ze swoimi przeciwnikami i dziennikarzami.

Dziś odmowa udziału w debacie wyborczej to nawet nie tchórzostwo. To brak szacunku dla wyborców i kontrkandydatów. Być może kiedyś będzie złamaniem prawa.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodano: 28 marca 2024 11:20
`