Tematy: kamienna góra wilki
Problem watahy wilków żerującej się na pograniczu polsko-czeskim zaczyna być coraz bardziej dokuczliwy. Pojedyncze szkody, wyrządzane przez drapieżniki zamieniają się w notoryczne zagryzanie bydła na pastwiskach. Hodowcy coraz głośniej dopominają się o uregulowanie i zabezpieczenie ich bydła przed zwiększającą z roku na rok swoją liczebność, watahą.
Pod koniec ubiegłego tygodnia ofiarą wilków padł cielak w jednym z gospodarstw w Czadrowie koło Kamiennej Góry. Wilki zaatakowały nad ranem, już za dnia. Jak powiedział w rozmowie z Dziennikiem właściciel stada – wilki stają się odważniejsze, nie boją się ludzi, podchodzą blisko gospodarstw rolnych i pracowników leśnych.
Wczoraj (21.05.2018 r.) zagryzione zwierze zostało przebadane przez lekarza weterynarii z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu, który potwierdził wilcze sprawstwo. O sprawie powiadomiono zarząd powiatu kamiennogórskiego. W rozmowie z Dziennikiem wójt Patryk Straus zapowiedział, że temat wilczej watahy zostanie poruszony 10 czerwca podczas posiedzenia komisji bezpieczeństwa Powiatu Kamiennogórskiego. Dodał, że na wniosek pokrzywdzonego rolnika zgłosi problem Wojewodzie Dolnośląskiemu z prośbą o podjęcie działań w celu zminimalizowania niebezpieczeństwa stwarzanego przez wilki.
Pokrzywdzeni rolnicy mówią wprost: wilki należy odstrzelić, zanim poczynią większe szkody. Koszt zagryzionego cielaka to ok. 3.000 zł. Za dwa lata byk rozpłodowy, a taki właśnie padł ofiarą wilczej watahy – kosztowałby od 16 do 18 tysięcy. Czy Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska podejmie taką decyzję? Zobaczymy.
O wilkach w rejonie Wałbrzycha zrobiło się głośno wiosną 2016 roku, kiedy wielki basior miał być widziany w Golińsku na kilka dni przed tym, jak na pastwisku znalezione zostały dwa zagryzione cielaki z jednego z gospodarstw rolnych. Pisaliśmy wtedy o parze wilków, które według relacji i obserwacji świadków krążą po pograniczu polsko-czeskim – od Broumova po Mieroszów. Na początku lipca 2016 roku obecność wilków zarejestrowała fotopułapka zainstalowana w lesie, w okolicach Mieroszowa, lecz były to tylko zdjęcia.
Pół roku później czeski serwis Šelmy.cz” opublikował kolejny, dość sensacyjny materiał – na filmie w serwisie YouTube widać dwa małe wilczki bawiące się w lesie. Zdaniem Czechów wilkom, które osiedliły się w broumowskich lasach przybyły co najmniej dwa młode. To właśnie te małe wilczki zarejestrowała zainstalowana w lesie kamera. Stado liczy wiec już co najmniej cztery osobniki i jak powiedział w rozmowie z Dziennikiem zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Wałbrzych Marek Nogawka – oznaczać to może zaczątki budowania się wilczej watahy. Pracownicy leśni z okolicy Kamiennej Góry i Krzeszowa mówią już o 7 osobnikach, żyjących w jednym stadzie.
O problemie głośno mówią czescy też rolnicy z okolic Broumova, którzy w styczniu 2018 roku wystosowali petycję do czeskiego Sądu przy Ministerstwie Rolnictwa w Pradze 10 o pozwolenie na odstrzał wilczej watahy. Tam wilki poczyniły o wiele większe szkody niż po polskiej stronie. Pisały o tym czeskie lokalne media. (https://www.novinky.cz/domaci/467670-farmari-z-broumovska-chteji-strilet-vlky.html) W marcu Sąd nie przychylił się do ich wniosku. 13 kwietnia 2018 roku serwis Idnes.cz po raz kolejny pisał o zagryzionym przez wilki bydle.
Wilki nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Stronią od siedlisk ludzkich, unikają ludzi, których mogą zaatakować tylko w przypadkach skrajnego głodu. Są pod całkowitą ochroną. Ich odstrzał jest zabroniony.
Wilki, które wróciły w nasze tereny po 250 latach są gatunkiem wędrującym. W czasie nocy potrafią przebyć nawet do 20 km. Prawdopodobnie te same osobniki według relacji świadków widziane były także w okolicach Mieroszowa, Unisławia, Łomnicy i Głuszycy.