Para Czechów schodziła ze szczytu Śnieżki szóstego marca. Warunki na szlaku były bardzo trudne. Wiał silny wiatr. W pewnym momencie turyści ześlizgnęli się. Poza szlakiem spędzili całą noc. Dopiero nad ranem mężczyźnie udało się wezwać ratowników, a pomógł w tym policjant z Wałbrzycha. Starszy posterunkowy Paweł Łabuda zamierzał tego dnia zdobyć Śnieżkę.
Para schodziła ze Śnieżki, gdy było już ciemno. Kobieta zsunęła się około czterystu metrów znajdującym się po czeskiej stronie żlebem. Mężczyzna zatrzymał się wyżej na kosodrzewinie. Po drodze zgubił jednak telefon komórkowy i nie miał jak wezwać pomocy.
W skrajnie trudnych warunkach, bez kontaktu ze sobą turyści spędzili noc – informują czeskie służby. Tej nocy wiał silny wiatr, a temperatura wahała się w okolicach zera stopni.
Nad ranem mężczyzna za pomocą gałęzi próbował wrócić na szlak, wówczas dostrzegł go policjant z Wałbrzycha.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Starszy Posterunkowy Paweł Łabuda z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu zamierzał tego dnia zdobyć Śnieżkę. O świcie wyszedł na szlak. Przed godziną ósmą zauważył człowieka, który szedł z zakrwawionymi rękami i gałęzią w ręce.
– Po czesku poinformował mnie, że jego dziewczyna spadła dziesięć godzin temu w dół, w stronę Czech. On zgubił telefon. Nie miał jak wezwać pomocy. W pierwszej chwili myślałem, że to jakaś ukryta kamera jest. Nie spodziewałem się o tak wczesnej porze osoby tak słabo ubranej. Tym bardziej zakrwawionej – mówi Paweł Łabuda.
Policjant z Wałbrzycha początkowo szukał pomocy u polskich ratowników, czescy turyści spadli jednak na czeską stronę gór, dlatego ostatecznie wezwano na pomoc ratowników z Czech. Paweł Łabuda do czasu przybycia pomocy pomógł turyście także ogrzać się.
– Z tego co zrozumiałem, to on nie był w stanie zejść do kobiety. Sam w momencie, gdy się osunął zatrzymał się na kosodrzewinie. Złamał gałąź i wdrapał się na górę – dodaje Łabuda.
Ostatecznie czescy ratownicy odnaleźli kobietę. Poważnie ranna turystka z objawami hipotermii za pomocą śmigłowca została ewakuowane z miejsca, w które się zsunęła. Mężczyznę ewakuowano ze szczytu Śnieżnik do Pecu.
– Bardzo dobre zachowanie. Dokładnie postąpił z procedurami, tak jak powinno się ratować ludzi. Pamiętajmy, że to było na Śnieżce. Panowały trudne warunki. Śnieżka bywa szklaną górą. Tam dochodziło do takich tragedii. W 1975 roku tam zginęli dwaj czescy ratownicy, którzy próbowali pomóc turystce, która również ześlizgnęła się ze szczytu – mówi Łukasz Pokorski, naczelnik Grupy Wałbrzysko-Kłodzkiej GOPR.
Warto pamiętać, że w górach wciąż panują trudne, zimowe warunki. Od wczoraj w Karkonoszach, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie obowiązuje trzeci, znaczny stopień zagrożenia lawinowego.