Do informacji, które tu opisujemy pierwsi dotarli reporterzy Dziennika Wałbrzych. Dziękujemy za to, że nas czytacie. Jeśli macie ciekawe informacje, lub byliście świadkami zdarzenia / wypadku – dajcie nam znać! Dziękujemy!
Niektóre samorządy mogą zrezygnować ze sprzedaży „taniego rządowego węgla”, bo po opał trzeba jechać aż na Górny Śląsk – wynika z informacji, do których dotarli reporterzy Dziennika Wałbrzych. Przypomnijmy, zgodnie z rządową propozycją, samorządy mogą kupować węgiel za 1500 złotych, a sprzedawać za około 2000 tysiące. Konieczność odbioru węgla ze składów oddalonych o ponad 300 kilometrów sprawia, że różnica w cenie nie jest w stanie pokryć kosztów transportu.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń, gminy zostały podzielone pomiędzy dwóch rządowych operatorów: Polską Grupę Górniczą oraz Tauron Wydobycie S.A.. PGG ma składy węgla w Boguszowie-Gorcach i Imbramowicach. Tauron na Górnym Śląsku w Zakładzie Górniczym Sobieski w Jaworznie i Zakładzie Górniczym Janina w Libiążu. I to właśnie z tych dwóch miejsc część gmin z południowej części Dolnego Śląska ma odbierać węgiel w preferencyjnych cenach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W najbardziej absurdalnej sytuacji, jak wynika z naszych ustaleń, są Boguszów-Gorce i Jaworzyna Śląska. Oba samorządy mają składy z „rządowym węglem” tuż obok siebie. Boguszów-Gorce w Gorcach, a Jaworzyna Śląska w oddalonych o kilka kilometrów Imbramowicach. Oba samorządy muszą jechać jednak po węgiel aż na Górny Śląsk!
Włodarze gmin przypisanych do Tauron Wydobycie od poniedziałku proszą Wojewodę Dolnośląskiego o wyjaśnienie sytuacji. Jak przyznają nasi rozmówcy, samorządowcy w piśmie skierowanym do Jacka Sasina, w przypadku podtrzymania absurdalnych podziałów, mają wycofać się ze sprzedaży rządowego węgla.
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do biura prasowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Czekamy na odpowiedź.