Tematy: prezydent wałbrzychaa roman szełemej wałbrzych
Prezydent Wałbrzycha, który jednocześnie pełnił funkcję lekarza prowadzącego oddział kardiologii Specjalistycznego Szpitala imienia doktora Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu przyznaje w rozmowie z naszym reporterem, że poniekąd spodziewał się zwolnienia. O zarzutach, o których mowa w oświadczeniu wydanych przesz szpital mówi w kategoriach absurdu.
Roman Szełemej został dziś wezwany przed godziną ósma do szpitala. Na spotkaniu otrzymał wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. W oświadczeniu przesłanym do mediów szpital wyjaśnia, że decyzję podjęto po kontroli w związku z naruszeniem przez doktora Szełemeja obowiązków pracowniczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwolniony ze szpitala prezydent Wałbrzycha nie chce dyskutować o argumentach dotyczących zwolnienia, a o których szpital poinformował w oświadczeniu przesłanym do mediów. Prezydent Wałbrzycha przyznaje, że przyjdzie na to czas w sądzie.
– Ci, którzy mnie znają, którzy ze mną współpracują wiedzą, że pod tym względem byłem absolutnie pryncypialny. Równie dobrze można było to zrobić rok temu, półtora. Jestem prezydentem dziesięć lat i jakoś nikt nigdy nie wpadł na to, że minutę wcześniej wychodziłem, albo minutę wcześniej przychodziłem. Zresztą więcej czasu spędzałem w szpitalu niż to gdziekolwiek wykazywałem – mówi Roman Szełemej.
Prezydent Wałbrzycha zapowiada sprawę w sądzie. Nie ukrywa, że zwolnienia w pewnym stopniu się spodziewał.
– Zdumiewa mnie ten rodzaj pasji i determinacji obecnie. Równie dobrze można było to zrobić rok temu, dwa lata temu, trzy. Nic się nie zmieniło w obsadzie Urzędu Marszałkowskiego. Kontrolę można było zrobić w każdej chwili. Nie mam złudzeń, że zbieżność niektórych zdarzeń nie jest przypadkowa. Nie mam złudzeń, że nie chodzi o to, czy panią dyrektor publicznie popieram czy nie popieram, albo czy rejestracja czasu pracy jest z minutową dokładnością. Nie o to chodzi, wszyscy o tym wiemy – dodaje zwolniony ze szpitala Roman Szełemej.