Informację o Polakach, poszukiwanych przez Rosję, miał przekazać niezależny portal Mediazona. Mają to być dane, które wyciekły z rosyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Jak informuje serwis TVN24.pl, wśród czterech nazwisk jest Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha.
Na liście poza, jak informuje stacja TVN24, prezydentem Wałbrzycha mają być prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki, prezes Międzynarodowego Trybunału Karnego Piotr Hofmański oraz wiceminister aktywów państwowych w rządach Prawa i Sprawiedliwości Karol Rabenda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Żyjemy zdecydowanie w niestandardowych czasach. Mamy niestandardowe wyzwania. Tym kolejnym, które stoi przede mną to jest poradzić sobie ze ściganiem przez federację Rosyjską. Mógłbym to skomentować mniej, lub bardziej poważnie, ale uważam, że musimy mieć świadomość, że żyjemy w czasach, w których nie tak daleko stąd, a właściwie biorąc pod uwagę Kaliningrad to można powiedzieć, że tuż za rogiem, funkcjonuje agresywne państwo, które swoją polityką zagraniczną, fizyczną agresją wobec sąsiadów, morderczymi działami wobec ludności tych krajów zasługuje na miano bandyty XXI wieku i powinno być izolowane w każdym wymiarze i każdego dnia piętnowane – mówi Roman Szełemej.
Prezydent Wałbrzycha przyznaje, że o ile w Polsce ta świadomość jest przeważająca, to w Europie, niektóre państwa uważają, że współpraca z „bandyckim” państwem powinna być jednym z ważnych elementów ich polityki zagranicznej czy gospodarczej. Tu prezydent podaje przykład Węgier.
Umieszczenie prezydenta Wałbrzycha na liście poszukiwanych ma prawdopodobnie związek z usunięciem pomnika czerwonoarmisty z przestrzeni publicznej. Przypomnijmy, pomnik Żołnierza Armii Czerwonej w dzielnicy Gaj rozebrano we wrześniu 2022 roku. Roman Szełemej podkreśla, że miasto podjęło wówczas decyzję o dostosowaniu się do ustawy, która nakazywała demontaż pomników i innych materialnych symboli autorytarnej władzy, jaką była władza związku sowieckiego.
– Taki pomnik był w naszym mieście. Zgodnie z decyzją rady miejskiej, prezydenta, został on w sposób właściwy zdemontowany. Zgodnie z ustawą, a sama decyzja poprzedzona była ekspertyzami Instytutu Pamięci Narodowej, czy nie mamy do czynienia z elementem będącym częścią nekropolii żołnierzy Armii Czerwonej. Tak nie jest. Potwierdziła to ekspertyza. Cóż mogę to powiedzieć. Takie ściganie, jak te czasy. Patrzę na to ze spokojem – komentuje Szełemej.