Zarzut uśmiercenia psa i wcześniejszego znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem usłyszał 34-letni wałbrzyszanin. Przypomnijmy, informacja o tym, że pies zdechł trafiła do Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt 11 lutego. Początkowo mężczyzna twierdził, że pies sam uderzył się w grzejnik, na skutek czego zdechł.
Po interwencji pracownicy DIOZ informowali, że w mieszkaniu przy ulicy Michałowskiego rozegrał się dramat. Pijany sprawca skatował na śmierć niespełna dwuletnią suczkę. Jak relacjonowali inspektorzy, mężczyzna miał zadzwonić do matki z informacją, że pił alkohol, a jego pies się nie rusza. Najbliżsi po przyjeździe do mieszkania mężczyzny znaleźli jeszcze żyjącego psa, którego zabrali do weterynarza. Ten stwierdził pobicie i skrajne wychudzenie zwierzęcia, u którego wyczuwalne miały być wszystkie kości. Niestety, pomimo podjętych prób ważącej niewiele ponad pięć kilogramów suczki nie udało się uratować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina mężczyzny poinformowała DIOZ. Inspekcja zabezpieczyła zwłoki psa i powiadomiła policję. Zlecono także sekcję zwłok. To jej wyniki i przeprowadzone w sprawie czynności pozwoliły na postawienie 34-latkowi zarzutów.
Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Przed sądem odpowie za znęcanie się nad psem przez ostatni rok i uderzenie go 10 lutego w głowę, co doprowadziło do śmierci zwierzęcia. 34-latkowi grozi kara do pięciu lat więzienia. Może otrzymać także zakaz posiadania zwierząt.