Salwy śmiechu i pełna hala krytej ujeżdżalni. W sobotę wieczorem Piotr Bałtroczyk i Cezary Pazura rozśmieszali publiczność w Dworzysku.
Piotr Bałtroczyk to stary wyjadacz kabaretowy. Jeden z niewielu kabaretowych erudytów, potrafiący proste zdanie ubrać w treść i formę wyciskającą łzy śmiechu z oczu. Nic więc dziwnego, że tłumnie zebrana publiczność przez półtorej godziny nie potrafiła opanować śmiechu. Kryta ujeżdżalnia w Dworzysku, bo właśnie tam odbywał się występ, co chwila eksplodowała salwami śmiechu.
Bałtroczyk, który od ponad roku nie pokazuje się w programach telewizyjnych ukazał się nam odświeżony, zdecydowanie szczuplejszy niż przez rokiem, energiczny. Niestety, nie można tego powiedzieć o żartach i skeczach, którymi bawił publiczność. Wszystkie jak najbardziej zabawne, wszystkie podane w idealnej formie, wszystkie jednak.. nieświeże, w dodatku niektóre współdzielone czy też zapożyczone od kolegów z branży. Miałem nadzieję, że po tak długim czasie absencji w mediach Piotr Bałtroczyk rozbawi nas czymś świeżym, nowym, może nie błyskotliwym, ale zaskakującym. Niestety. Tezy Bałtroczyka słyszymy od lat, skecz o mężczyźnie powracającym do domu i tzw „orlim gnieździe” możemy usłyszeć w wykonaniu Andrzeja Poniedzielskiego. Zabrakło mi czegoś, czego jeszcze bym nie słyszał w wykonaniu tego świetnego kabareciarza.
Cezary Pazura to świetny aktor o ciężkim, zbyt ciężkim jak dla mnie poczuciu humoru. Jego żarty wyzute z finezji, uderzające niezbyt skomplikowaną treścią i mało wyszukaną pointą bawić mogły tak, jak bawiłby kot Dżinks walący mysz patelnią po głowie. Trzeba jednak przyznać, że artyście udało się nawiązać i co najważniejsze podtrzymać dobry kontakt z publicznością, która co chwila nagradzała go gromkimi brawami.
Gratulacje należą się organizatorom. Osobny namiot gastronomiczny, grill, piwo – to wszystko sprzyjało i było gwarantem świetnej zabawy w sobotni wieczór. Kucharze w Dworzysku nie pozostawili cienia wątpliwości, że nawet grillowana karkówka czy kiełbasa mogą smakować bardziej niż wyśmienicie. W taki anturaż, grillowo-alkoholowy obaj artyści wpasowali się idealnie.