Dodano: 19 lutego 2019 13:33

Jedna z największych tajemnic Podziemnego Miasta „Osówka” wyjaśniona. Co kryje legendarny „uskok”?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Tematy: 


To jest Nasz news

Do informacji, które tu opisujemy pierwsi dotarli reporterzy Dziennika Wałbrzych. Dziękujemy za to, że nas czytacie. Jeśli macie ciekawe informacje, lub byliście świadkami zdarzenia / wypadku – dajcie nam znać! Dziękujemy!

Kilka tygodni trwały prace związane z wywiezieniem skalnego rumoszu, który zalegał na tak zwanym „uskoku” w Podziemnym Mieście „Osówka”. To miejsce owiane legendą, bo zdaniem wielu pasjonatów historii, to tu miały znajdować się przejścia do nieznanych części zbudowanego przez więźniów hitlerowskiego kompleksu. Prace wykonane w ramach trwającej adaptacji podziemi do ruchu turystycznego pomogły w wyjaśnieniu historii tego miejsca. „Uskok” wygląda dziś tak, jak wyglądał prawdopodobnie w 1945 roku.

Na „uskoku”, na wcześniejszym rumoszu skalnym znajdowały się schody, z których korzystali turyści. Po zdemontowaniu konstrukcji wywieziono z podziemi setki kilogramów skał. W czasie prac udało się dojść do samego spągu.

W tej chwili jest ogromna przestrzeń. Mamy najwyższą wysokość w kompleksie „Osówki” od spągu do stropu. Nie ma jednak dodatkowych korytarzy i chodników. Pod względem historycznym to jednak niesamowita sprawa. Ze względu na ogromną przestrzeń, która się pojawiła doszliśmy do wielu historycznych wniosków – mówi Zdzisław Łazanowski, prezes spółki Podziemnego Miasta „Osówka”.

REKLAMA

Wcześniej wchodziliśmy tu ze schyloną głową. Teraz się okazuje, widać, że nie te hale, które były do tej pory są najwyższe, ale tu jest coś o wiele większego – mówi przewodnik, Daniel Klamecki.

Wcześniej twierdzono, że pod gruzowiskiem mogą znajdować się nieznane korytarze, ponieważ woda, która spływała w to miejsce z całego kompleksu znikała pod ziemią i nie było wiadomo, gdzie wypływała. Tę zagadkę także udało się wyjaśnić.

Wiemy, gdzie ginęła woda, z tego względu, że pod spodem zamontowane były połówki drenów przykryte deskami. Te dreny na zewnątrz odprowadzały wodę. Również udało nam się ustalić, że różnicę między górnym, a dolnym poziomem odstrzelili w 1945 roku Niemcy, ponieważ ukończyli pierwszy etap prac, po którym mieli połączyć dolną część z całym kompleksem  – mówi Łazanowski.

W oczyszczonej części nie stwierdzono także żadnego promieniowania, choć część historyków twierdziła, że mogą być tam ukryte komory z niebezpiecznymi materiałami radioaktywnymi. Niewiele udało się odnaleźć także w samym rumoszu.

Niewiele było tam rzeczy. Końcówki stojaków pod strop czy podkłady kolejowe. Większość rzeczy została tam jednak zgromadzona w 1995 roku, podczas udostępniania podziemi i budowy schodów – dodaje Łazanowski.

W tej chwili przygotowywane są elementy nowych schodów. W przyszłym tygodniu rozpocznie się ich montaż na oczyszczonym „uskoku”. Turyści pojawią się w tym miejscu prawdopodobnie na przełomie marca i kwietnia.

Po przekopaniu tego, po kilku tygodniach dotarliśmy do miejsca, gdzie okazało się, że jest koniec, czyli dno. Na dnie były ułożone dreny zabezpieczone drewnianymi kołkami. Prawdopodobnie na końcu, gdzie jest ten spąg, przy samym końcu tego „uskoku” znajdowało się miejsce, gdzie siedział człowiek, prawdopodobnie żołnierz, który nadzorował prace. Znaleźliśmy tam przełącznik z tamtych czasów – mówi Klamecki.

Skąd legenda?

Ktoś był. Coś widział. Później przekazał. Następna osoba coś do tego dołożyła. W międzyczasie powstawały szkice, które tę legendę uwiarygodniały. Dlaczego to miejsce? Bo ona zawsze było w jakiś sposób zasypane. Nawet tuż po wojnie – mówi przewodnik Grzegorz Borensztajn.

To niewielki wycinek historii, który udało się wyjaśnić w czasie prac adaptacyjnych. Warto jednak pamiętać, że owiane legendą miejsce to miejsce tragicznej historii.

Tylko dzięki temu, że Niemcy mieli za darmo siłę roboczą można było realizować takie projekty. Tutaj bardzo ciężko pracowali więźniowie. Byli to ludzie z różnych obozów. Przeważnie z obozu Gross-Rosen. Także tutaj w obiektach „Riese” trzeba pamiętać o tej trudnej historii – dodaje prezes spółki Podziemne Miasto „Osówka”.

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Podziemne Miasto Osówka. Podczas modernizacji podziemnej trasy turystycznej odsłonięto owiane legendą miejsce zwane „uskok”. fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zobacz także