Tematy: ilona bujalska jedlina zdrój
Zerwane ulice, podmyte chodniki, pozatykane studzienki kanalizacyjne. Licząca nieco mniej niż pięć tysięcy mieszkańców Jedlina-Zdrój liczy straty po powodzi.
Jedlina-Zdrój to miasteczko, które z gmin w regionie wałbrzyskim odczuło szczególnie dotkliwie. Na tydzień po wielkiej wodzie w mieście rozpoczęło się liczenie strat. A te są jak na gminę ze stosunkowo niewielkim budżetem, naprawdę duże. Całkowicie zniszczone zostało kilkadziesiąt metrów drogi wojewódzkiej nr 383, spory odcinek ulicy Długiej w zasadzie nie istnieje. Zniszczona jest ulica Świdnicka.
– Jeśli chodzi o pozostałe dzielnice Jedliny, to tutaj też mamy uszkodzenia, czyścimy rowy, uzupełniamy pobocza, bo tych wiele, wiele tych miejsc jest całkowicie wymytych, zapadnięte kostki, zapadnięte drogi, studnie kanalizacyjne, no to wiadomo, są takie prace, które występują w każdej gminie na bieżąco – mówi burmistrz Ilona Bujalska, która podkreśla, że pomimo ogromu zniszczeń jeszcze większych degradacji udało się uniknąć dzięki poświęceniu mieszkańców miasta, którzy przez wiele godzin walczyli z napierającą, rwącą Bystrzycą.
– Tak naprawdę pełna mobilizacja, pomoc, w nocy, pakowanie worków w pełnym deszczu, ciężka praca mieszkańców uratowała nam sporą część naszego miasta.
Na szczęście w Jedlinie nikt nie ucierpiał. Pomimo tego, że kilka domów, w tym wielorodzinnych, stojących przy bezpośrednio przy rzece zostało zalanych nawet do wysokości pierwszego piętra, nikt, z około 40 rodzin, jakie zgłosiło do Centrum Usług Społecznych zniszczenia popowodziowe, nie poniósł obrażeń.