Ireneusz Zyska. Kandydat zależny

31 maja 2018 14:42. Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska (PiS) oraz kandydat na prezydenta Wałbrzycha, poseł Ireneusz Zyska. (WiS) fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Tematy: 


Wałbrzyski Okręg Prawa i Sprawiedliwości rekomendował posła na Sejm RP z partii Wolni i Solidarni – Ireneusza Zyskę – jako swojego kandydata do walki o fotel prezydenta Wałbrzycha. To decyzja na pierwszy rzut oka zaskakująca, bo przez wiele tygodni to Maciej Badora, prezes WSSE Invest Park  wskazywany był jako niemal pewny kandydat do tego stanowiska. O starcie w wyścigu prezydenckim myślał z pewnością też wicewojewoda dolnośląski Krzysztof Kamil Zieliński, który już 4 lata temu bezskutecznie konkurował z obecnym prezydentem, Romanem Szełemejem. Skąd więc decyzja, żeby wysunąć kandydaturę zupełnie nieznanego w Wałbrzychu posła Ireneusza Zyski, któremu w poprzednich wyborach nie zaufali nawet mieszkańcy rodzinnego miasta, nie powierzając stanowiska burmistrza?

Tragiczne braki kadrowe

Przede wszystkim kandydatura Ireneusza Zyski to dramatyczny obraz wałbrzyskich struktur PiS, nie posiadających żadnego kandydata mogącego stawić czoła obecnemu prezydentowi. Najbardziej charyzmatyczna, „żelazna dama” wałbrzyskiego PiS Anna Zalewska nie odda stanowiska ministerialnego w zamian za balansującą na granicy błędu statystycznego szansę na prezydenturę w Wałbrzychu. Krzysztof Kamil Zieliński miał już swoją szansę, którą wałbrzyszanie ocenili jednocyfrowym wynikiem wyborczym. Na tym kończy się lista osób, które choćby teoretycznie mogłyby zapewnić tej partii zwycięstwo w Wałbrzychu.

REKLAMA

W obliczu zapowiadanych prac nad obniżeniem poborów samorządowców nie zaskakuje też powściągliwość Macieja Badory i Piotra Sosińskiego. Dla nich obu ewentualny sukces wiązałby się nie tylko z wyjściem z cienia, porzuceniem ciepłych posad w Spółkach Skarbu Państwa (Maciej Badora prezes Wałbrzyskiej Strefy Ekonomicznej Invest Park, Piotr Sosiński, prezes zarządu przynależnej do KGHM spółki Interferie S.A.). Wiązałoby się to z gigantycznym obniżeniem poborów, wprost proporcjonalnym do odpowiedzialności społecznej funkcji prezydenta. Upraszczając – dla nich skórka nie warta byłaby wyprawki.

Bezwzględne posłuszeństwo posła

Na pytanie „dlaczego?” odpowiedział sam poseł Zyska, składając na swojej pierwszej konferencji prasowej wiernopoddańcze deklaracje podporządkowania się szefowej okręgu PiS, Annie Zalewskiej:

– W działaniach które będę podejmował w konstruowaniu planu dla Wałbrzycha chcę się oprzeć na Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju premiera Mateusza Morawieckiego. Nie może być tak, że jakieś miasto realizuje własną strategię rozwoju bez porozumienia z rządem.  (…) Mam ambicje aby uzgadniać z ministrami fundamentalne, zasadnicze fragmenty tego programu.

Po pierwsze Ireneusz Zyska dał w ten sposób jasny sygnał, że będzie chciał kontynuować program PiS, polegający na umniejszaniu roli samorządów terytorialnych na rzecz centralnego ośrodka rządowego, z którego zza pleców Zyski mogłaby kierować miastem szefowa wałbrzyskiego PiS.

Po drugie Prawo i Sprawiedliwość po wygranych wyborach w 2015 roku utworzyła marionetkowy rząd, sterowany zza kulis przez szarą eminencję – Prezesa. Analogicznie w wałbrzyskiej, lokalnej skali mikro – po sukcesie wykreowanego przez nią samą Ireneusza Zyski, pozostająca w cieniu Anna Zalewska miałaby wpływ na wszystkie decyzje dotyczące miasta, podejmowane przez prezydenta.

Zmiana dla samej zmiany

Największym problem dla wałbrzyskiego PiS i Ireneusza Zyski są zmiany, jakie zachodzą w zmieniającym się praktycznie z dnia na dzień Wałbrzychu. Program, realizowany przez obecnego prezydenta wytrącił z ręki wszystkie niemal argumenty, jakimi w poprzednich wyborach szafowali politycy PiS: zapaść, wysokie bezrobocie, braki mieszkaniowe, problemy infrastrukturalne i drogowe.

Sam Zyska nie przedstawił niczego, co mogłoby wskazywać na to, że może być kandydatem samodzielnym, posiadającym świeży pomysł na rządzenie miastem. Zatrzymanie depopulacji miasta, innowacyjność technologii, dywersyfikacja przemysłu – to hasła od lat skutecznie realizowane przez obecnego prezydenta, który z uporem prowadzi programy rewitalizacyjne, ekologiczne, wspiera kooperację wałbrzyskich uczelni z największymi zakładami z regionu, nie tylko mówiąc, ale i nawiązując współpracę z takimi potentatami branży IT jak Nokia. Miejska polityka mieszkaniowa stawiana jest za przykład w kraju, a bezrobocie osiągnęło poziom najniższy od 1990 roku.

Czym walczyć ma Zyska? Pozostaje powtarzany przez całą niemal kadencję dług miasta, przekraczający 500 mln złotych. Miał on doprowadzić w bardzo krótkim czasie do zapaści i niewypłacalności Gminy Wałbrzych. Ta jednak nie tylko nie upadła, ale rozwija się w tempie niespotykanym od czasów II wojny światowej.

Zyska wspominając o konieczności działania samorządów lokalnych w porozumieniu z rządem próbował umniejszyć znaczenie Aglomeracji Wałbrzyskiej i rodzącego się powoli, ale skutecznie projektu Subregionu Sudeckiego. Ponad 100 samorządów skupionych wokół charyzmatycznego Szełemeja, dającego szansę na pozyskiwanie liczonych w dziesiątkach milionów złotych, niezależnych od rządów centralnych, środków europejskich to poważny problem wybroczy dla PiS, który dostał jasne zadanie od prezesa Kaczyńskiego: odbić Dolny Śląsk.

Rozmycie się odpowiedzialności

To, że Prawo i Sprawiedliwość rekomendowało Zyskę w wyborach prezydenckich nie oznacza, że wystartuje on z listy tej partii. Prawdopodobnie reprezentował będzie Wolnych i Solidarnych lub nawet własny, teoretycznie niezależny komitet wyborczy. Dla wałbrzyskiego Prawa i Sprawiedliwości to idealny układ: w przypadku klęski, która patrząc na poprzedni wynik prezydenta Romana Szełemeja może być sromotna, PiS będzie mógł wycofać się z czystymi rękoma jako partia, która nie wystawiła swojego kandydata. Jednak w przypadku sukcesu złote fanfary z Nowogrodzkiej zabrzmią dla Minister Anny Zalewskiej, oznajmiając wszem i wobec jej sukces w mateczniku PO – Wałbrzychu na Dolnym Śląsku.

Ireneusz Zyska – kandydat zależny

Zyska podczas swojej pierwszej konferencji prasowej powiedział m.in, że nikogo się nie boi. To bardzo duży błąd. Stając w szranki z przeciwnikiem takiego kalibru jak Roman Szełemej należy się bać, chyba że nadzieję na sukces w wyborach pokłada się w bezgranicznej i bezrozumnej wierze w siłę wyższą. Niezależnie jednak od tego, pod jakimi sztandarami stanie w szranki w wyborach prezydenckich nie ma wątpliwości, że jest on całkowicie zależny od Anny Zalewskiej i od siły decyzji przez nią podejmowanych. Czy taka wiara i poparcie pomoże mu wygrać wybory? To pokaże czas.

***

Ireneusz Zyska. Poseł na Sejm RP VIII kadencji. Startował z list Kukiz ’15, następnie zmienił barwy przechodząc do nowo powstałego klubu Wolni i Solidarni Kornela Morawieckiego. Radykał. Głosował m.in. za zmianami w sądownictwie, za obniżeniem wieku emerytalnego oraz za odrzuceniem projektu „Ratujmy kobiety”. Nie głosował w sprawie obniżenia uposażenia posłów, w sprawie przyjęcia ustawy degradacyjnej oraz wyboru sędziów-członków Krajowej Rady Sądownictwa. W swoich wypowiedziach poddaje w wątpliwość rzetelność raportów Laska i Millera w dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej. Gość telewizji Republika i TVP INFO. W latach 2006 i 2010 radny Świebodzic, w tym czasie sprawował urząd z-cy burmistrza Świebodzic.

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodano: 31 maja 2018 14:42
`