W Welcome Center Centrum Kultury i Sztuki Stara Kopalnia spotykamy się z Joanną Świątek-Czwojdzińską, dyrektor Zespołu Pieśni i Tańca „Wałbrzych”. Nadchodzący jubileusz Zespołu stał się doskonałą okazją do rozmowy o przygotowaniach do Jubileuszu, trudach prowadzenia zespołu i planach na przyszłość. Zapraszamy do lektury tej ciekawej rozmowy.
Jacek Zych (DW): Jubileusz tuż o krok – jak idą przygotowania do obchodów uroczystości?
Joanna Świątek-Czwojdzińska (J.Ś-Cz): Przygotowania idą pełną parą. Z żalem muszę przyznać, że z powodów finansowych musieliśmy zrezygnować ze współpracy z Filharmonią Sudecką. Niestety, nie uzyskaliśmy obiecanego wcześniej wsparcia finansowego z urzędu marszałkowskiego. Podcięło nam to w pierwszym momencie skrzydła, bo choć nasza kapela zespołowa odbudowała się po rozłamie w połowie zeszłego roku z trzech do prawie dziesięciu osób, to jednak koncert z orkiestrą filharmoników nadałby zupełnie innego wymiaru całemu przedsięwzięciu.
DW: Co było największym wyzwaniem podczas organizowania obchodów Jubileuszu?
J.Ś-Cz: Przede wszystkim organizacja kostiumów dla wszystkich artystów – tych dużych i tych najmłodszych. Zespół nie dysponuje odpowiednią ilością kostiumów, żeby ubrać wszystkie 155 osób, które znajdą się na scenie. W programie zaplanowane są tańce z różnych regionów, nie tylko Polski ale i świata, a my musimy przygotować na każdy taniec osobny kostium.
Ogromnym wyzwaniem było stworzenie strojów góralskich dla ponad pięćdziesiątki dzieci. Nie mogliśmy tego zamówić w firmie szyjącej kostiumy, bo nas zwyczajnie na to nie było stać. Dlatego spodnie góralskie, kamizelki, bluzki i serdaki szyła nam mama członka zespołu, pani Danuta Lulkowska. To był naprawdę ogrom pracy do udźwignięcia. Wszystkie hafty będą wykonane ręcznie. Praca pani Danuty jest naprawdę nie do opisania i przecenienia, podobnie jak naszej kostiumerki, pani Doroty Kowal, która własnoręcznie wykonała kilkadziesiąt wianków, z benedyktyńską cierpliwością wyklejając setki, jeśli nie tysiące płatków.
Z tego miejsca chciałabym też ogromnie podziękować zaprzyjaźnionym zespołom folklorystycznym, które wspomogły nas i wypożyczyły swoje stroje na koncert. Pomogły nam Reprezentacyjny Zespół Dolnego Śląska „Wrocław”, Akademicki Zespół Pieśni i Tańca „Jedliniok” i świdnicki zespół „Jubilat”.
Poza kostiumami absorbowały nas setki spraw organizacyjno logistycznych. Zespół ma własną scenę i nowoczesne nagłośnienie, pojawiła się więc kwestia znalezienia firmy do obsługi scenicznej, posiadającej odpowiednie uprawnienia i certyfikaty. Nasi instruktorzy stworzyli zupełnie od nowa układy choreograficzne. Grupa dziecięca prezentuje zupełnie nowy program choreograficzno-wokalny, stworzony przez nasze instruktorki: wokalu – Marlenę Janik i tańca – Dorotę Strasińską. Specjalnie na koncert jubileuszowy opracowaliśmy ukraiński taniec ludowy z choreografią Sylwii Sałamaj. Powstało mnóstwo nowych aranży muzycznych, które zostały rozpisane na poszczególne instrumenty przez pana Waldemara Polowego i Wojtka Szklarkowskiego.
DW: Pani także jest byłą zespołowiczką… czy może aktualną, tylko trochę mniej aktywną?
J.Ś-Cz: Bardzo chciałabym być aktywną tancerką. Przyznam, że składając CV i aplikując na stanowisko dyrektora Zespołu miałam nadzieję, że będę uczestniczyła w próbach, że będę tańczyła. Niestety, ogrom zajęć i obowiązków nie pozwala mi na to. Bardzo chciałabym wziąć udział w koncercie jubileuszowym i wystąpić w tańcu poświęconym absolwentom. Paradoksalnie, jest taka ilość byłych członków zespołu chętnych do udziału w występie, że nie wiem, czy choreografki nie usuną mnie na rzecz innych osób (śmiech).
DW: Historia Zespołu Pieśni i Tańca Wałbrzych to przede wszystkim ludzie. Ile osób przewinęło się przez wszystkie lata przez wasze szeregi?
J.Ś-Cz: Poprzedni dyrektor, pan Arkadiusz Sim spróbował spisać członków, którzy przewinęli się przez Zespół na przestrzeni lat. Podjął tę próbę na podstawie dzienników prowadzonych przez instruktorów. Do roku 2010 było to około pięć tysięcy osób. Przez Zespół przewinął się ogrom wałbrzyszan. Tak naprawdę co druga, trzecia osoba w mieście miała styczność z Zespołem. Czasem była to przygoda życia, czasem jednorazowy epizod.
Tę wielką ilość absolwentów widać teraz, na kilka dni przed jubileuszem. Boimy się, że w tańcu absolwentów zaplanowane 26 par nie zmieści się nam na scenie… a liczba tych par zamknięta została ponad dwa miesiące temu. Gdyby nie ograniczenia techniczne, byłaby dużo, dużo większa.
DW: Czy w epoce dzieci z generacji smartfonów i play station znajdują się miejsce, czas i chęci na folk?
J.Ś-Cz: Ten rok pokazał, że tak. Mamy tak dużą ilość dzieci w najmłodszych grupach, że instruktorki proszą o nie przyjmowanie już nowych dzieci. Grupy dziecięce zostały dodatkowo podzielone. Dziś z trzech grup zrobiło nam się siedem: mamy Skarbeczki, Skarbki, Skarbki Reprezentacyjne, Młodsza Grupa Młodzieżowa, Młodzieżowa, Młodsza Reprezentacyjna i Reprezentacyjna. Ten rok pod względem naboru do zespołu jest naprawdę wyjątkowy. Zbieramy owoce naszych działań promocyjnych w szkołach, na pokazach mody itp…
DW: Ostatnie dwa lata to nie był łatwy czas dla Zespołu? Niewiele dzieliło Zespół od tego, żeby nie doczekał swojego sędziwego wieku?
J.Ś-Cz: To prawda. Był taki czas, kiedy byłam tylko mamą dziewczynki tańczącej w Zespole. Obserwując koncerty i występy widziałam, że Zespół chyli się ku upadkowi. Było dla mnie jasne, że jeśli nie nastąpią zmiany, ten upadek niewątpliwie nastąpi. Zespół nie rozwijał się, następujące po sobie koncerty niczym się od siebie nie różniły. Nie było nowego programu, nie było nowego repertuaru. Dzieci, zamiast tańczyć tańce ludowe, tańczyły zumbę. To było niedopuszczalne. W momencie kiedy objęłam swoje stanowisko, zaczęłam podejmować kolejne, małe kroki, żeby to zmienić. Początkowo wiele osób odeszło z Zespołu, ale potem wróciło.. i są (śmiech)
DW: Jubileusz jubileuszem, ale za chwilę będzie po i… jakie są plany Pani i Zespołu na nadchodzący rok?
J.Ś-Cz: Następny rok to przede wszystkim nasz plan rozwinięcia programu ukraińskiego, Mnóstwo ludzi z Wałbrzycha posiada swoje korzenie na kresach wschodnich i to ma być ukłon właśnie w ich stronę. Żyje jeszcze kilka osób, które przyjechały z tamtych stron – chcielibyśmy skorzystać z ich wiedzy, doświadczenia, zapisków starych piosenek, podpowiedzi w układach choreograficznych. W tym roku nie udało się tego zrealizować ze względu na jubileusz, ale w przyszłym ruszamy już pełną parą.
Kolejny projekt na przyszły rok, to festiwal folklorystyczny. Bardzo chciałabym, żeby się odbył w Wałbrzychu i żeby na stałe wszedł do kalendarza wydarzeń kulturalnych miasta. Zostały już przeprowadzone wstępne rozmowy z organizatorami podobnego festiwalu w Legnicy, czyli zespołem „Keczera”, który co roku organizuje ogromny festiwal. Zjeżdżają się tam zespoły z całego świata. Odłam tego festiwalu mogliśmy widzieć do niedawna corocznie w Szczawnie Zdroju. Niestety, brak funduszy nie pozwolił w tym roku na kontynuację tej fantastycznej imprezy. Mam nadzieję na powrót do Wałbrzycha światowego folkloru na światowym poziomie. I to są właśnie plany na najbliższy rok.
Pani Dyrektor, dziękuję za rozmowę i nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć szczęśliwej realizacji wszystkich zamierzeń, planów i… połamania nóg podczas tańca absolwentów!