Tematy: klaster energetyczny roman głód
Nie ma chętnych na dostawę prądu do Wałbrzycha i okolicznych gmin. Do przetargu, jaki ogłosił klaster energetyczny zrzeszający Wałbrzych, 4 inne gminy i kilka spółek miejskich nie zgłosił się żaden oferent. Zapytaliśmy urzędników o to, czy Wałbrzych może zostać bez prądu.
Na to pytanie odpowiedź ma dać drugi przetarg, który już niebawem zostanie ogłoszony. Jednak szef wałbrzyskiego klastra — Roman Głód nie wyklucza, że jeśli nie przystąpi do niego żaden oferent, konieczne będzie podjęcie nadzwyczajnych kroków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Trzeba będzie prosić o wsparcie ministerstwo, aby duże firmy wzięły udział w przetargu i aby ta cena była relatywna do tych potrzeb i do tych cen, które dzisiaj obowiązują – mówi Głód.
Kilkusetprocentowe podwyżki cen energii to przede wszystkim zagrożenie dla nadchodzących inwestycji. Z jednej strony urzędnicy nie wyobrażają sobie sytuacji, w której nie będą ogrzewali szkół, urzędów czy jednostek zdrowia, z drugiej po pieniądze potrzebne na prąd sięgną do budżetów inwestycyjnych.
– Za chwilę po prostu nie będziemy prowadzić żadnych inwestycji, ponieważ te pieniądze, które mamy na wkłady własne zostaną bezpośrednio skierowane na to, aby utrzymać te wszystkie instytucje i jednostki podległe gminie, które po prostu Muszą funkcjonować – dodaje Głód.
Umowa z dotychczasowym dostawcą prądu dla wałbrzyskiego klastra energetycznego kończy się 31 grudnia 2022 roku.