Tematy: Czechy dolny śląsk granica niemcy pracownicy transgraniczni wałbrzych
Pytanie dotyczące przyszłości pracowników transgranicznych pojawiło się w czasie wieczornego czatu z premierem Mateuszem Morawieckim. Jedna z internautek zapytała czy zostanie zniesiony obowiązek kwarantanny dla takich osób po powrocie do Polski.
Mieszkanka Słubic przyznała, że wraz z mężem pracują w kancelarii, która jest oddalona od jej mieszkania o kilkaset metrów, ale już po stronie niemieckiej. Kobieta podkreśliła, że od marca jest pozbawiona dochodów, a wciąż musi opłacać swoje zobowiązania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Internautka podkreśliła, że takich osób są setki i ich sytuacja jest bardzo trudna. W podobnym tonie wypowiadają się transgraniczni mieszkańcy także z regionu wałbrzyskiego i Kotliny Kłodzkiej. Tu wiele osób od połowy marca nie może dojeżdżać do pracy w Czechach.
– To rzeczywiście dylemat bardzo trudny do rozwiązania. Jednocześnie są setki tysięcy mieszkańców powiatów przygranicznych, którzy bardzo obawiają się tych osób, które jeżdżą do Niemiec czy Republiki Czeskiej. Tam poziom zakażeń na sto tysięcy mieszkańców jest znacząco wyższy niż w Polsce. W Czechach jest to dwa i pół razy więcej, w Niemczech kilka razy więcej, sześć, siedem razy więcej. Chcemy uniknąć w związku z tym podnoszenia ryzyka zakażeń. Stąd taki obowiązek – odpowiada Mateusz Morawiecki.
Premier podkreśla, że przepis będzie utrzymywany. Tłumaczy jednak, że tworzone są hotele, które mogą być miejscami dla osób, wracających z zagranicy. Morawiecki zapewniał, że poprosi samorządowców i wojewodów, aby ci w bardziej otwarty sposób, ale zarazem utrzymując reżim sanitarny, zaproponowali warunki mieszkania, po powrocie do Polski, które będą w odpowiedniej izolacji, ale jednocześnie pozwolą na pracę.
Mateusz Morawiecki nie wyjaśnia dokładnie na jakiej zasadzie takie hotele miały by działać, kto dokładnie miałby je organizować, utrzymywać. Nie wyjaśnił także co w sytuacji, gdy sprawa dotyczy rodziny z dziećmi, w której oboje rodziców pracują za granicą.
Premier powiedział. że trafiały do niego apele, a wręcz groźby od samorządowców i mieszkańców przygranicznych terenów dotyczące ograniczenia ruchu transgranicznego, w związku z obawami dotyczącymi rozprzestrzeniania się koronawirusa.