Dodano: 18 lipca 2019 11:27
Blisko 300 letnie freski miały być „złotym pociągiem” Kłodzka. Dziś brakuje pieniędzy na ich ratowanie. Społecznicy chcą zebrać 900 tysięcy złotych
Tematy: freski kłodzko zabytki
– Minęło kilka lat. Emocje trochę już opadły. Udało nam się wiele zrobić przez ten czas. Natomiast w tym roku stanęliśmy pod ścianą. Nie mamy pieniędzy – mówi Henryka Szczepanowska, która od początku angażuje się w ratowanie kłodzkich fresków. Liczące ponad 300 lat freski w kościele świętych Jerzego i Wojciecha w Kłodzku odkryto cztery lata temu. Dziś mieszkańcy, którzy zaangażowali się w ich ratowanie chcą zebrać 900 tysięcy złotych.
Do tej pory przeprowadzono między innymi badania odkrywkowe, ekspertyzy, opracowania naukowe, przygotowano cały program konserwatorski. W ubiegłym roku udało się zrealizować pierwszy etap prac konserwatorskich w kaplicy świętego Antoniego, gdzie znajdują się freski.
Odkryte zostały spod powłok malarskich malowidła. Ich autor wciąż nie jest znany, choć pewne podejrzenia już są.
W tym roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie przyznało jednak dofinansowania na dalszy etap prac.
– Te malowidła odkryte będą traciły na wartości, gdy nie zostaną w odpowiedni sposób zabezpieczone – dodaje Henryka Szczepanowska.
Osoby zaangażowane w akcję ratowania malowideł uruchomiły w internecie zbiórkę na portalu zrzutka.pl. Chcą zebrać 900 tysięcy złotych. Przyznają jednak, że przyda się każda kwota.
– Będziemy szczęśliwi jeżeli zbierzemy jakiekolwiek pieniądze, żeby rozpocząć prace zabezpieczające. Prace rozkładają się na wiele lat. Będziemy potrzebowali pewnie kilku milionów złotych, myślę, że koło 3 milionów, aby te prace kontynuować. Są to koszty chociażby wynajmu rusztowania, które stoi w kościele – mówi Szczepanowska.
Co ważne, kościołem zarządzają siostry Klaryski, które należą do zakonu jałmużniczego, a do świątyni, w związku z tym, że część jest zastawiona rusztowaniami przychodzi coraz mniej wiernych, którzy mogli by wesprzeć ratowanie malowideł.
W akcji ratowania biorą udział głównie studenci, a praca jest bardzo mozolna.
– W trakcie godziny potrafią oczyścić dwa centymetry kwadratowe powierzchni. Te środki potrzebne są ogromne, ale także jest potrzebny taki rodzaj innego myślenia o tym, jakie tutaj zabytki, z jaką klasą zabytków mamy do czynienia – mówi Mieczysław Kowalcze.
Zobacz także
- Karta Mieszkańca „Kocham Wałbrzych”. Zdradzamy szczegóły!
- Czarny Bór. Był zazdrosny o dziewczynę. Zdemolował auto jej kolegi
- Wywóz gruzu – jak wybrać firmę?
- Świdnica. Największa dotacja na ratowanie Kościoła Pokoju w historii. Zobaczcie zdjęcia tej przepięknej świątyni
- Masz dobre, ale niepotrzebne farby? Oddaj je do wałbrzyskiego Schroniska dla Zwierząt!
- Wałbrzych. Chcą usunąć kilkaset zużytych opon. Ogromna akcja na Sobięcinie
Najczęściej czytane
- Zwolnione ze żłobka na Podzamczu opiekunki są niewinne. Prokuratura umorzyła śledztwo
- Zmiany w Nadleśnictwie Wałbrzych. Rozmawialiśmy z nowym nadleśniczym
- Dzień świętego Patryka w Andrzejówce. Będzie bardzo zielono!
- Głuszyca. Już w 2025 roku prąd tańszy aż o 30%? Zapadły pierwsze decyzje
- Trzeci Kandydat na prezydenta Wałbrzycha. To radny Dariusz Stawowy