Na parterze wałbrzyskiego magistratu ponownie pojawił się dyżurujący strażnik miejski, a pracownicy wypytują wchodzących o cel wizyty. Takie środki wprowadzono w związku z wciąż pojawiającymi się groźbami pod adresem władz miasta. Mimo „zaostrzonych” procedur, budynek pozostaje jednak dostępny dla mieszkańców.
Groźby pod adresem prezydenta i wiceprezydent Wałbrzycha trafiają dość regularnie od momentu, w którym Roman Szełemej zaproponował w czasie pandemii wprowadzenie obowiązku szczepień przeciw COVID-19. Sprawa była na tyle poważna, że w pewnym okresie prezydentowi przydzielona została policyjna ochrona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ostatnich tygodniach pogróżki kierowane pod adresem prezydenta i wiceprezydenta ponownie się nasiliły, stąd „zaostrzone” względy bezpieczeństwa w magistracie.
W urzędzie miejskim pojawił się dyżurujący strażnik, a osoby wchodzące do magistratu są wypytywane o cel wizyty przez pracowników, choć nie mają obowiązku go podawać.
Budynek pozostaje jednak dostępny dla mieszkańców. Warto pamiętać, że każdy może wejść do urzędy nie tylko po to, by załatwić swoją sprawę, ale chociażby po to, by zapoznać się z ogłoszeniami prezentowanymi na tablicach informacyjnych czy skorzystać z toalety, w końcu urząd to publiczny budynek.
Obecny w urzędzie strażnik miejski może oczywiście osoby wchodzące do urzędu wylegitymować. Zgodnie z przepisami może to zrobić w uzasadnionych przypadkach w celu ustalenia tożsamości danej osoby.