Nieprawidłowości mieli dopuścić się pracownicy Specjalistycznego Szpitala imienia doktora Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu – informuje Radio Wrocław. Wśród tych osób jest zwolniony ze szpitala prezydent miasta, Roman Szełemej. Chodzi o wprowadzanie w błąd pracodawcy, między innymi w kwestii pełnienia dyżurów i rzeczywiście przepracowanych w szpitalu godzin.
– Czyny zabronione miały polegać na wprowadzeniu w błąd pracodawcy, co do rzeczywiście świadczonej pracy oraz liczby przepracowanych godzin, przede wszystkim w 2021 roku – informuje w Radiu Wrocław prokurator Marcin Witkowski z Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu.
Jak informuje wrocławska stacja, prokuratura rozpoczęła analizę złożonego zawiadomienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, na początku grudnia Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego poinformował o wynikach audytu przeprowadzonego w szpitalu. Kontrola dotyczyła głównie zwolnionego we wrześniu prezydenta Wałbrzycha, Romana Szełemeja.
Audyt dotyczył okresu od stycznia do sierpnia ubiegłego roku. To w tym czasie, jak wynika z kontroli, Roman Szełemej miał być na dyżurze, choć fizycznie prezydenta Wałbrzycha nie było w szpitalu. Urząd marszałkowski wskazał w grudniu dwie takie sytuacje.
– Doktor Roman Szełemej w okresie objętym kontrolą nie przestrzegał Regulaminu Pracy w Specjalistycznym Szpitalu im. dra A. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Kontrola potwierdziła, że dochodziło do przypadków, kiedy lekarz Roman Szełemej nie będąc na dyżurze w Szpitalu, w swoim rozliczeniu czasu pracy wykazał obecność na całym dyżurze, za który następnie wypłacono mu nienależne wynagrodzenie. Kontrola wykazała, że w tym samym czasie dyżur pełniła inna lekarka, która również pobrała wynagrodzenie za świadczenie pracy na tym samym dyżurze – informował urząd marszałkowski po kontroli.
Do zdublowanych dyżurów miało dojść 24 kwietnia i 12 czerwca.
Roman Szełemej stracił stanowisko we wrześniu. Sprawą zwolnienia zajmuje się już sąd.
Zwolnienie prezydenta, który jest jednocześnie cenionym kardiologiem wywołało spore oburzenie u części mieszkańców Wałbrzycha. Część decyzję odbiera jako polityczną zemstę rządzącej w urzędzie marszałkowym koalicji Bezpartyjnych Samorządowców i Prawa i Sprawiedliwości.