Najwyższa Izba Kontroli zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez najwyższych urzędników państwowych. To efekt kontroli organizacji wyborów korespondencyjnych z maja ubiegłego roku. Poza Michałem Dworczykiem, szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zawiadomienie dotyczy premiera Mateusza Morawieckiego, szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusza Kamińskiego oraz ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
Do wyborów prezydenckich miało dojść 10 maja ubiegłego roku. W marcu wybuchła jednak epidemia koronawirusa. Na terenie kraju wprowadzono stan epidemii. Pod koniec marca pierwsze obostrzenia związanie z lockdownem. Na początku kwietnia pojawia się pomysł wyborów korespondencyjnych. Pod koniec miesiąca Poczta Polska występuje o dane wyborców. Na początku maja już było jasne, że wybory 10 maja się nie odbędą. Państwowa Komisja Wyborcza ogłasza 7 maja, że nie ma możliwości zorganizowania wyborów. Na początku czerwca wybory, w formie tradycyjnej, zarządzono na 28 czerwca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Kontrolę przeprowadzono w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwie Aktywów Państwowych oraz dwóch spółkach Skarbu Państwa: Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła proces przygotowania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na dzień 10 maja 2020 roku z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego – mówił dziś prezes NIK, Marian Banaś.
Od 16 kwietnia do 9 maja zdaniem NIK jedyną uprawnioną jednostką do organizacji wyborów było PKW. Organizowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej było bezprawne, wyjaśniał prezes izby na konferencji prasowej.
W sprawie oświadczenie wydało Centrum Informacyjne Rządu.
– Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM. Premier i szef KPRM stali na straży Konstytucji RP. Ich wszelkie działania miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie. Premier nie zarządził nigdy wyborów prezydenckich ani głosowania w trybie korespondencyjnym. Celem podjętych działań było umożliwienie udziału w wyborach grupom uprawnionym, których życie i zdrowie ze względu na pandemię były zagrożone (seniorom, osobom z niepełnosprawnościami), a także przebywającym w izolacji – czytamy w oświadczeniu.
Według medialnych doniesień organizacja „kopertowych wyborów”, do których nie doszło mogła kosztować podatników ponad 60 mln złotych.