Tematy: epidemia koronawirus miasto szkoły urząd miejski wałbrzych
– 1 września uczniowie wracają do szkół. A my robimy wszystko, by uczyli się w bezpiecznych warunkach – zapowiedział w środę Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej. Samorządowcy odpowiadają, że nie mają wytycznych dotyczących bezpieczeństwa, przygotowanie szkół w dobie pandemii to dodatkowy koszt, a pieniądze przydałyby się także na testy dla nauczycieli.
Samorządowcy oczekiwali na komunikat ministerstwa edukacji, a przede wszystkim na wytyczne, który powinny towarzyszyć podjęciu decyzji o powrocie do szkół.
– Informacja, którą otrzymaliśmy jest dość ogólnikowa. Pan minister edukacji, pan minister zdrowia i Główny Inspektor Sanitarny powiedział głośno drogie szkoły, uczniowie, rodzice, samorządy radźcie sobie tak naprawdę sami – mówi wiceprezydent Wałbrzycha, Sylwia Bielawska.
Władze Wałbrzycha przyznają jednak, że zamierzają wykorzystać doświadczenie zdobyte w czasie uruchamiania żłobków i przedszkoli. Nie oznacza to jednak, że będzie to prosty proces.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Pamiętajmy o tym, że w przypadku szkół ponadpodstawowych wciąż mamy do czynienia z przeładowaniem, bo mamy wciąż podwójny rocznik, który w tych szkołach funkcjonuje. Jeżeli chodzi natomiast o szkoły podstawowe to bardzo trudno jest wytłumaczyć, na przykład dzieciom klas jeden – trzy, żeby tak, jak zaleca pan minister dzieci się ze sobą nie kontaktowały, nie przytulały, nie bawiły razem na przerwach – dodaje Bielawska.
W szkołach średnich miasto jest w stanie zorganizować naukę tak, by uczniowie cały czas przebywali w jednej sali i nie mieszali się na korytarzu, to jedno z zaleceń dotyczących nauki w dobie pandemii. W szkołach podstawowych jest to znacznie trudniejsze.
Przed rozpoczęciem roku szkolnego szkoły zostaną zdezynfekowane. Miasto i ich dyrektorzy muszą zadbać także o środki dezynfekcyjne, które muszą być przy wejściu do każdej placówki. To koszt kilku tysięcy złotych dla każdej szkoły.
– Mówimy średnio o kwocie czterech tysięcy złotych na jedną placówkę, a weźmy pod uwagę, że w Wałbrzychu mamy piętnaście szkół podstawowych i siedem placówek ponadpodstawowych – dodaje wiceprezydent Wałbrzycha.
Zdaniem Sylwii Bielawskiej rozwiązaniem była by decyzja o nauczaniu hybrydowym, czyli połączenie nauki stacjonarnej ze zdalną lub zmiana ramowego planu nauczania, i podstawy programowej.
Co z nauczycielami? Wielu nie kryje obaw. Pedagodzy przyznają, że o ile dzieci nie przechodzą choroby zbyt ciężko to mogą zarażać. Nauczyciele natomiast mogą przenieść chorobę do swoich domów, gdzie zdarza się, że mieszkają na przykład ze starszymi rodzicami, którzy są w największej grupie ryzyka.