Tematy: pociag
Wczoraj za pośrednictwem portalu prw.pl lokalne i ogólnopolskie media obiegła wiadomość o domniemanym odnalezieniu w okolicach Wałbrzycha pociągu zawierającego broń, amunicję i kosztowności. Informacja natychmiast rozbudziła wyobraźnię czytelników i dziennikarzy. Wszyscy zadają sobie tytanie czy może to być obrosły legendą pociąg, który pod koniec 1944 roku wywiózł złoto i kosztowności z przygotowującego się do oblężenia Wrocławia.
Dwaj mężczyźni – obywatele Polski i Niemiec za pośrednictwem kancelarii prawnej z Wrocławia zgłosili się do Starosty Wałbrzyskiego z żądaniem wypłaty 10% znaleźnego w zamian za wskazanie miejsca ukrycia skarbu. Starosta zawiadomił o sprawie służby wojskowe, Policję oraz Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Czy mężczyźni mają szansę na gigantyczne znaleźne? O komentarz do sprawy poprosiliśmy Martynę Kośkę, prawnika, autorkę bloga blogoprawie.bloog.pl
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Ten, kto znalazł skarb, czyli przedmiot o wartości historycznej, ma obowiązek poinformować o tym odpowiednią instytucję, czyli konserwatora zabytków (jeśli skarb znaleziono w gminie, w której nie powołano kuratora, sprawę zgłasza się wójtowi, burmistrzowi lub prezydentowi miasta). To ustawowy obowiązek i nie można go uzależniać od wypłaty znaleźnego. Żądanie znaleźnego należy zgłosić najpóźniej w chwili oddania znalezionego przedmiotu, a wypłacane jest już po fakcie.
Inna sprawa, że znaleźne należy się tylko w określonych sytuacjach i nie dotyczy znalezienia skarbu. Nie oznacza to, że znalazca niczego za swoją czujność nie dostanie, tyle, że będzie się to nazywało nagrodą i jest wypłacane na innych zasadach, niż wynikające z kodeksu cywilnego znaleźne. Nagroda ta nie może być większa niż 25-krotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (wyjątkowo 30-krotność) i jest przyznawana przez Ministra Kultury na wniosek miejscowego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Aby ją otrzymać znalazca musi dopełnić swoich obowiązków, czyli zgłosić znalezienie zabytku niezwłocznie. Mam wrażenie, że rzekomi znalazcy skarbu, o którym móimy, świadomie grają na krawędzi, dokonują szantażu i może się okazać, że na żadną nagrodę liczyć nie będą mogli, bo zamiast wyjawić miejsce spoczywania skarbu, próbują ugrać jak najwięcej dla siebie.
Martyna Kośka – z wykształcenia prawnik, z zawodowego zamiłowania – obserwator i komentator wydarzeń na arenie międzynarodowej. Szczególnie interesuje się krajami WNP, ale na blogu porusza szerszą tematykę. Pochodzi z Łodzi, mieszka w Warszawie, w której – choćby z racji rozpoczętych studiów doktoranckich na kierunku prawo – ma zamiar zostać jeszcze przez co najmniej kilka lat. Pisze dla portalu naTemat.pl Zapraszamy także na bloga, w którym w przystępny sposób stara się pisać oprawie: blogoprawie.bloog.pl