Tematy: straż pożarna
Nawet kilkanaście razy w ciągu dnia wałbrzyscy strażacy wyjeżdżają do pożarów łąk. To szczyt sezonu. Przy takim natężeniu prac zdarza się, że wszyscy strażacy z jednej zmiany zajęci są gaszeniem nieużytków. Tylko w piątek 8 marca do pożarów traw wałbrzyscy strażacy wyjeżdżali niemal 10 razy w ciągu dnia.
W każdej akcji bierze udział minimum jeden zastęp strażaków, ale zdarza się, że jest to kilka zastępów straży pożarnej państwowej i ochotniczej.
Gaszenie traw jest żmudne i, wbrew pozorom, bardzo niebezpieczne. Z uwagi na trudny dojazd oraz odległość od źródła wody strażacy gaszą pożar ręcznie, za pomocą tłumicy – osadzonego na długiej sztycy arkusza gumy lub cienkiej blachy:
– To ciężko i nieprzyjemna robota. – mówi aspirant Robert Strojny, z wydziału operacyjno-szkoleniowego Komendy Miejskiej PSP w Wałbrzychu. – Ze względu na problemy z dojazdem i zaopatrzeniem rzadko kiedy używamy wody. Gasząc trawy jesteśmy tak naprawdę w środku ognia. Na pewno jest gorąco, na pewno jest duszno, na pewno jest nieprzyjemnie. Fragmenty palących się traw fruwają wszędzie dookoła nas. Kiedy tak jak dzisiaj mamy silny, porywisty i zmienny wiatr musimy się ewakuować czy zmienić stronę podejścia. Często zdarza się, że ogień jest dookoła nas.
Odnotowane były już przypadki, że podczas pożaru zginęli strażacy.
– To było parę lat temu. – mówi kapitan Tomasz Kwiatkowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej Wałbrzychu. – Druhowie ochotnicy, rozpoczęli gaszenie pożaru traw. Wiatr się zaczął zmieniać, objął pożarem bezpośrednio strażaków działających w tym obszarze. Niestety jeden z nich zginął.
Ogień nie oszczędza niczego.
– Na suchej łące rozprzestrzenia się z prędkością 20 km na godzinę – mówi Mateusz Majchrzak z Nadleśnictwa Wałbrzych. – Jest to o wiele szybciej niż może biec uciekający przed ogniem jeż, który po prostu się spali żywcem.
W ogniu zginie nie tylko jeż, ale wiele innych gatunków zwierząt: krety, małe ssaki – badylarki, myszy. Ginie wiele gatunków ptaków, które zakładają gniazda na ziemi, jak na przykład skowronki, czajki. Ich pisklęta także palą się żywcem. Te, które unikną ognia, giną od duszącego dymu.