Złoty pociąg. Jednak kończą, ale nie rezygnują

24 sierpnia 2016 11:33. 24.08.2016 Wałbrzych Sobota, Piotr Koper fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych

Tematy: 


Piotr Koper i Andreas Richter zdecydowali się nie kontynuować prac na 65 km. Przynajmniej na razie. Zaplanowane na koniec tygodnia wiercenia nie będą przeprowadzone. Piotr Koper tłumaczy to niepewnością co do rezultatów takich badań:

– Nie mamy pewności, czy wwiercimy się w to miejsce, w którym coś będzie. Przeanalizowaliśmy szanse i doszliśmy do wniosku, że taka metoda poszukiwań nie może dać nam 100% pewności. 

Dlatego Koper i Richter chcą sięgnąć po zupełnie nową metodę badania gruntu – metodę sejsmiczną. Polegać ma ona na umieszczeniu na głębokości ok. 30 m dwóch oddalonych od siebie o 150 m. sond nadawczo-odbiorczych. Impuls elektromagnetyczny wyzwolony pomiędzy tymi dwoma urządzeniami ma dać całościowy przekrój poprzeczny  całego badanego terenu.

REKLAMA
schemat_tomografia_sejsmiczna

źródło: www.geospectrum.pl

tomografia01

Technika prześwietlań sejsmicznych (inaczej tomografia) bazuje na pomiarze prędkości rozchodzenia się fal w ośrodku. Zmiany w strukturze, gęstości oraz właściwościach sprężystych bezpośrednio wpływają na rozkład wartości ich prędkości. Na podstawie takich pomiarów odtwarzana jest struktura wnętrza badanego ośrodka. Badania takie są wykonywane najczęściej w płaszczyźnie pionowej: powierzchnia-otwór, pomiędzy otworami lub w płaszczyźnie poziomej np. prześwietlanie pokładu węgla pomiędzy poziomymi chodnikami górniczymi. Tomografia sejsmiczna metodycznie jest bardziej czasochłonna w przeciwieństwie do technik polegających na profilowaniu prędkości z głębokością (downhole i crosshole). Zaletą tomografii jest jednak o wiele więcej informacji o zmianach parametrów sejsmicznych.

Na nowe badania trzeba będzie zdobyć nowe pozwolenia od gminy, konserwatora zabytków i PKP. Koper jest jednak dobrej myśli:

– W uzyskiwaniu wszelkiego rodzaju pozwoleń przekroczyliśmy chyba rubikon. Poza tym te najbardziej kontrowersyjne i inwazyjne prace wykonaliśmy dokładnie według założeń i ustaleń, nie łamiąc nawet jednego z punktów zawartych w umowie. Myślę, że nowe pozwolenia uda nam się załatwić dużo sprawniej niż te na rozkopanie 65 km. 

Obecny etap prac inwazyjnych kończy się więc porażką eksploratorów. Mit o istnieniu na 65 km zasypanego tunelu lub choćby jego szczątków okazał się być jedynie legendą, nie mającą odniesienia w rzeczywistości. Poza jednym, kilkunastocentymetrowym kawałkiem szyny nie natrafiono na nic, co mogłoby sugerować istnienie takiej konstrukcji. Dziwne anomalie widoczne na analizach georadarowych geolodzy, którzy uczestniczyli w pracach ekipy tłumaczą zalegającą na głębokości kilku metrów warstwą iłów pochodzenia polodowcowego, dającą takie właśnie echo elektromagnetyczne. Trwające tydzień prace, w których wzięło udział prawie 60 osób zamknęły się w przewidywanym budżecie ok. 140 tysięcy złotych i sfinansowane zostały w całości ze środków własnych spółki XYZ.

Czy to znaczy, że złoty pociąg w ogóle nie istniał lub do Wałbrzycha w ogóle nie dojechał? Tego ciągle nie wiemy. Na pewno nie ma go na 65 km. Jego legenda będzie trwała.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodano: 24 sierpnia 2016 11:33
`