Tematy: eksploratorzy Piotr Koper pociag złoty pociąg
Niczego nowego nie przyniósł drugi dzień prac na 65 km. Kontynuowane są prace przy pierwszym wykopie, gdzie wczoraj na głębokości 4,7 m natrafiono na litą skałę. Po przesunięciu prac o kilkanaście metrów nadal nie natrafiono na nic, co mogłoby dawać nadzieję na istnienie czegoś przypominającego tunel. Co prawda geolog obecny na miejscu jest zdania, że wydobywana ziemia nie pochodzi pierwotnie z 65 km, jednak jak na razie jest to jedyna przesłanka do żywienia nadziei na sukces ekspedycji.
Tak jak wczoraj pisaliśmy prowadzone są również prace wydobywcze tuż przy czynnej linii kolejowej, w miejscu gdzie georadary wykazały silną anomalię i gdzie spodziewano się znaleźć zasypane tory kolejowe lub choćby pozostałości po nich. Niczego takiego nie odnaleziono, mimo tego, że przekroczono zakładany poziom o prawie 2 metry. Obecny na miejscy geolog anomalie wskazywane na georadarze tłumaczy możliwością obecności w ziemi resztek opiłków startych z użytkowanych onegdaj torów kolejowych, jednak zdaniem wielu obecnych na miejscu dziennikarzy i obserwatorów jest to teoria wysoce karkołomna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na zwołanych dziś dwóch konferencjach prasowych – o 11 w pałacu Struga i 14 na 65 km nie dowiedzieliśmy się więc niczego nowego. W Strudze odkrywcy zaprezentowali analizę jednej z niezależnych firm, które zdecydowały się przyjąć zaproszenie odkrywców i dwa dni temu na 65 km przeprowadziła pomiary swoim sprzętem. Badacze utrzymują, że na wydruku wyraźnie widoczny jest strop tunelu kolejowego. Może za kilka dni nastąpi przełom w pracach i będzie można ogłosić sukces przedsięwzięcia, jednak do tej pory ani stropu, ani tunelu nie udało się odnaleźć. Pociąg pozostaje jedynie w sferze wyobraźni.
Do wykonania zostały jeszcze dwa wykopy – po środku i w najbardziej na północ wysuniętej części badanego terenu. W tym momencie można powiedzieć, że złoty pociąg jadący do Wałbrzycha jest opóźniony o kilka dni. Opóźnienie pociągu może ulec zmianie.