Tematy: miroslav vlasak pogotowie sylwia bielawska
Do informacji, które tu opisujemy pierwsi dotarli reporterzy Dziennika Wałbrzych. Dziękujemy za to, że nas czytacie. Jeśli macie ciekawe informacje, lub byliście świadkami zdarzenia / wypadku – dajcie nam znać! Dziękujemy!
Polskie i czeskie pogotowie ma ze sobą współpracować. To ostatnie służby ratunkowe, które do tej pory nie mają porozumienia dotyczącego wspólnych działań po obu stronach granicy.
Tuż przed nowym rokiem przebywający w Pecu pod Śnieżką prezydent Republiki Czeskiej Petr Pavel podkreślił konieczność przyspieszenia prac nad podpisaniem porozumienia mającego uregulować transgraniczne, wspólne działania polskich i czeskich służb ratunkowych. O tym, że taka umowa jest potrzebna, polscy i czescy samorządowcy mówią od lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– To jest bardzo, bardzo istotne działanie, aby karetki mogły pomagać albo z polskiej, albo z czeskiej strony. Bardzo mi brakuje tego zintegrowanego systemu ratowniczego, gdzie policja i strażacy takie umowy mają, a normalnie działają – jak jest potrzeba, to jadą na drugą stronę granicy – powiedział w Zaclerzu były burmistrz tego miasta, obecnie dyrektor Europejskiego Ugrupowania Współpracy Terytorialnej Novum Mirosław Lasak.
Strona czeska ma być gotowa do podpisania takiego porozumienia. Prezydent Pavel zapewnia, że dokumenty są na jego biurku. Prace po polskiej stronie nabrały rozpędu. Kilka tygodni temu w Sejmie powołano grupę zajmującą się właśnie tym tematem. Na początku tego tygodnia ustalono ostateczny kształt porozumienia i skierowano go do prac na poziomie ministerstwa.
– Pani poseł Iwona Krawczyk nad tym czuwa. Myślę, że w ciągu pół roku ta umowa powinna już mieć takie ostateczne ramy i będzie wprowadzona, podpisana i obowiązująca – mówi była wiceprezydent Wałbrzycha, dziś posłanka i członek tego zespołu Sylwia Bielawska
Pogotowie ratunkowe to ostatnia ze służb zintegrowanego systemu ratunkowego, która nie ma podpisanej umowy o współpracy transgranicznej. To oznacza, że czeskie służby, nawet jeśli są o wiele bliżej od miejsca wypadku, nie mogą działać po drugiej stronie granicy. Zdarzało się, że osoby poszkodowane w wypadkach przygranicznych były przekładane z karetki czeskiej do polskiej.