Dodano: 2 września 2024 12:34
Prawie pół tysiąca najtwardszych biegaczy i piechurów stanęło na starcie 15. edycji Sudeckiej Żylety
Tematy: głuszca marcin wiącek roman głód sudecka żyleta
Prawie pół tysiąca najtwardszych biegaczy i piechurów stanęło w sobotę wieczorem na starcie 15. edycji Sudeckiej Żylety. Tradycyjnie już letnia edycja tej imprezy zaplanowana była nocą.
Sudecka Żyleta to jedna z najbardziej uznanych i trudnych imprez typu wyrypa, czyli ekstremalnych marszy górskich organizowanych w naszym kraju. Zapisy na nią trwają zazwyczaj zaledwie kilkanaście, czasem kilka minut. W 2022 roku chętnych było tak dużo, że podczas zgłoszeń zawiesiły się serwery.
– Tak, ja myślę, że w ogóle to powoli staje się taka marka nie tylko Głuszycy, ale powiatu wałbrzyskiego, a śmiem nawet twierdzić, że Dolnego Śląska, bo wszyscy, którzy chodzą po górach, piechurzy, których spotykamy gdzieś tam na szlakach, większość z nich już była, przeszła Sudecką Żyletę, mają emblematy, które noszą z dumą – mówi Roman Głód, burmistrz Głuszycy.
– Większość trasy przechodzi się nocą, także dopiero nad ranem będzie można ujrzeć takie szczyty jak wejście na Borową, wschód słońca, wejście na Rogowiec, na nową platformę na Gomólniku Małym, która już jest od jakiegoś czasu udostępniana dla turystów i bardzo licznie odwiedzana. Później możemy zwiedzić jeszcze schronisko Andrzejówka, Bukowiec, szczyt bardzo też taki mało doceniany, ale piękny, Stożek Wielki, to taka ściana płaczu. I wiadomo już pas graniczny, Włostowa, Suchawa, Kostrzyna, pas graniczny i wracamy, 76 km, i widzimy tu wszystkich uczestników – mówi Marcin Wiącek, pomysłodawca i współorganizator imprezy.
W sobotę na starcie w Głuszycy stanęło prawie 500 piechurów. Jak zawsze na starcie humory dopisywały.
– Byłam zmęczona, obiecałam sobie, że nigdy tego nie zrobię, i co się zadziało, znowu tu jestem. /Ja ogólnie jestem przerażona, jeśli chodzi o letnią Żyletę, bo przechodzimy ją w nocy, co wcale nie jest na korzyść tak naprawdę, więc jesteśmy troszeczkę przerażeni, ale pozytywnie nastawieni./ Bardzo fajnie nastawieni jesteśmy, pozytywnie, chociaż mamy już w nogach połowę szlaku beskidzkiego, tydzień temu przeszliśmy i trochę zmęczeni jesteśmy, ale myślę, że damy radę./ To jest atmosfera, trzeba to zrozumieć. To trzeba przejść, żeby to zrozumieć, o tak– mówią przed startem uczestnicy.
Najlepsi ponad 70-kilometrową trasę potrafią przejść w mniej niż 10 godzin. Jak powiedział mi Marcin Wiącek, w Sudeckiej Żylecie nie jest prowadzona klasyfikacja zwycięzców. Liczy się udział i przejście morderczej trasy.
Zobacz także
- Dziesiątki opon wyrzuconych do potoku. O jesiennym problemie mówią aktywiści stowarzyszenia Czysty Wałbrzych
- Święto muzyki i odsłonięcie muralu 22 listopada w Filharmonii Sudeckiej
- Jarmark Bożonarodzeniowy w Głuszycy. Miasto ogłasza nabór na wystawców
- Karambol na A4. Jedna osoba zginęła. Jezdnia w kierunku Wrocławia zablokowana
- Wałbrzych. Trzy rozbite auta na Sikorskiego. Jedna osoba trafiła do szpitala
- Odkryj tajemniczy Dolny Śląsk” nagrodzony na międzynarodowym festiwalu
Najczęściej czytane
- Jest decyzja w sprawie S5 koło Wałbrzycha. Ruszają pierwsze prace
- Wałbrzych. Koniec ZDKiUM. Miasto chce zlikwidować tę jednostkę
- Wałbrzyszanie zrobieni „na festiwal rowerowy”. Gdzie się podziało sto pięćdziesiąt tysięcy złotych?
- Duże utrudnienia na Sobięcinie. Na skrzyżowaniu stoi porzucony duży sprzęt drogowy
- Ponad 80 mln złotych deficytu. Wydatki na poziomie blisko 1,5 miliarda. Jest projekt budżetu Wałbrzycha na przyszły rok