Za a nawet przeciw. Druga strona boju o likwidację Mo-Bruk-u

19 października 2015 12:26. Pożar składowiska odpadów niebezpiecznych na Podgórzu. Lipiec 2015. Fot. Jacek Zych

Tematy: 


Mo-Bruk – zakład składowisko i przetwórnia odpadów niebezpiecznych . Najbardziej kontrowersyjna firma funkcjonująca w Wałbrzychu. Zdecydowaną wojnę Mo-Brukowi zapowiadał prezydent Roman Szełemej. Lokalne media szczegółowo omawiały kolejne kroki podejmowane przez niego w sprawie Mo-Bruku. Dziś przedstawiamy sprawę walki o zamknięcie składowiska widzianą oczyma członków Stowarzysznia Nowoczesny Wałbrzych, które od lat patrzy na ręce prezydentowi i urzędnikom, zabiegając o jak najszybsze, natychmiastowe wręcz zamknięcie zakładu.

 Za a nawet przeciw – tak działania Urzędu Miasta i Romana Szełemeja w sprawie rozbrojenia największej bomby ekologicznej Wałbrzycha – firmy Mo-Bruk, oceniają członkowie Stowarzyszenia Nowoczesny Wałbrzych (SNW).  Po ostatnim gigantycznym pożarze wydawało się, że przelała się czara goryczy i wydawał o się, że władze Wałbrzycha są zdeterminowane, aby ostatecznie i bezpowrotnie przepędzić z naszego miasta największego truciciela.

Ostre w formie i treści pisma prezydenta do Dolnośląskiego Inspektora Ochrony Środowiska oraz do Państwowej Straży Pożarnej, zawiadomienie do Prokuratury o popełnieniu przestępstwa zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców oraz skażenia środowiska dawały nadzieję, że żarty się skończyły i wszyscy w urzędzie z należytą powagą podejdą do śmiertelnego problemu i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby wreszcie wałbrzyszanie mogli spać i oddychać bez strachu.

REKLAMA

Kiedy dymy i emocje opadły, a pamięć zatarła ponury obraz miasta, miał nastać czas działania. Jednak zamiast tego pojawiły się tylko uliczne protesty i nieudane próby zawiązywania niezależnych od Urzędu Miasta grup nacisku.

Największą jednak nadzieję końca gehenny dawały wypowiedzi Prezydenta, któremu w sukurs pójść miały jednostki samorządowe jemu podległe: Straż Miejska, ZDKiUM, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, Biuro Ochrony Środowiska UM, Biuro Transportu i Ruchu Drogowego UM oraz Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego UM i Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego UM.

Nie tylko lokalnie

Co ważne, Prezydent w przypadku zagrożenia zawsze może zwrócić się o wsparcie do innych służb krajowych np. Policji, Straży Pożarnej, Inspekcji Transportu Drogowego, Urzędu Celnego, Inspekcji Ochrony Środowiska czy Inspekcji Sanitarnej. Przy takiej armii funkcjonariuszy wydaje się, że żaden truciciel, nawet najbogatszy, nie będzie miał szans.

Mimo kolejnych stanowczych zapowiedzi władz o rychłym końcu składowiska, Mo-Bruk nadal ma się całkiem dobrze. Nasuwa się pytanie – jak to możliwe, że wszystkie miejskie służby okazały się bezradne? Kto zawiódł – człowiek, czy przepisy? Wedle opinii Stowarzyszenia Nowoczesny Wałbrzych zawiódł człowiek – i  to nie jeden, a wielu podległych bezpośrednio Prezydentowi Wałbrzycha.

Wymiana pism zamiast konkretnych działań

Wg SNW to władze miasta, a nie Stowarzyszenie powinny były doprowadzić do stwierdzenia nieważności decyzji zezwalającej na działalność składowiska z azbestem. Unieważnianie decyzji oznaczałoby, że obiekt budowlany do składowania odpadów od 20 grudnia 2002 r. działa nielegalnie. Zdaniem SNW dzięki decyzji SKO Inspektor Nadzoru Budowlanego, p. Mariola Kraus miała ułatwione zadanie wkroczenia na teren firmy ze swoimi uprawnieniami. Zamiast tego od niemal dwóch lat trwa wymiana korespondencji ze Stowarzyszeniem. Po kontroli PINB dla m. Wałbrzycha decyzja mogłaby być tylko jedna – nakaz rozbiórki obiektu i przywrócenie terenu do stanu sprzed 20 grudnia 2002 r.

Wobec braku działania p. inspektor, Stowarzyszenie w październiku 2014 r. złożyło zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu o możliwości popełnienia przez funkcjonariusza publicznego przestępstwa zaniechania, wobec zagrożenia zdrowia i życia ludzi.

Kolejni bezradni

Kolejną jednostką podległą Prezydentowi, która mogła bez trudu rozprawić się z Mo-Bukiem jest Biuro Ochrony Środowiska UM. Biurem kieruje Wiesław Sójka, posiadający uprawnienia do wstępu na teren składowiska i kontroli ewentualnego zagrożenia, a w przypadku ich potwierdzenia, zobowiązany zawiadomić policję lub prokuraturę. Zamiast tego w wywiadzie dla TVN sam bezradnie pytał jak to możliwe, że składowisko ciągle działa i zagraża mieszkańcom?

Zakazu wjazdu nie będzie

Postawić skuteczną tamę wwożonych trucizn mógł również dyrektor ZDKiUM Krzysztof Szewczyk, do którego Stowarzyszenie Nowoczesny Wałbrzych zwróciło się z wnioskiem o postawienie znaku drogowy ograniczającego wjazd na ul. Małopolską pojazdów cięższych niż 5 ton. Prawo dopuszcza taką możliwość, ponieważ ulica w połowie nie posiada skrajni, ani chodnika dla pieszych, a jezdnia ma w najwęższym miejscu ma 4,4 m. Stowarzyszenie, powołując stosowne Rozporządzenie Ministra Infrastruktury, wystąpiło o postawienie takiego właśnie znaku.

Dyrektor ZDiKUM zaopiniował negatywnie wniosek wyjaśniając, że postawienie znaku B-5 wymaga spełnienia takich przesłanek jak: duże natężenie ruchu, trudne warunki drogowe między innymi mała szerokość jezdni, małe promienie łuków. Ulica Małopolska zdaniem ZDiKUM nie spełnia żadnej z określonych przesłanek. Dodatkowo stwierdza, że ul. Małopolska jest drogą publiczną gminną jedno jezdniową, dwukierunkową o klasie „L” – lokalną, o szerokości 6 metrów.

Stowarzyszenie Nowoczesny Wałbrzych uznało, że stanowisko dyrektora stoi w sprzeczności z faktami (Art. 270. k.k. § 1. Funkcjonariusz publiczny uprawniony do wystawienia dokumentu, który poświadcza w nim nieprawdę, co do okoliczności mającej znaczenie prawne podlega karze pozbawienia wolności) i powołując się na Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej w sprawie warunków technicznych, jakimi powinny odpowiadać drogi publiczne, zażądało natychmiastowego postawienia znaku B-5.

Do pisma dołączona została pełna dokumentacja fotograficzną obrazująca stan faktyczny ulicy Małopolskiej. ZDKiUM odpowiedział informując, że wniosek został przekazany do Biura Transportu i Ruchu Drogowego UM. Sprawę znaku na ul. Małopolskiej miała rozpatrywać Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego przy Prezydencie Miasta Wałbrzycha. Rada zaopiniowała wniosek negatywnie.

Kosztowne patrole

Kolejnym funkcjonariuszem miejskim, który mógł odwrócić bieg wydarzeń był Kazimierz Nowak – Komendant Straży Miejskiej. Funkcjonariusze tej formacji miesiąc po pożarze patrolowały ulicę Małopolską. Efektem operacji, której koszt, zdaniem SNW,  wyniósł ok. 10 tys. zł, było ustalenie że w okresie prowadzonej obserwacji doliczono się 375 ciężkich pojazdów wjeżdżających na teren składowiska. Z pisma Komendanta wynika, że strażnicy nie prowadzili statystyk pod kątem tonażu pojazdów oraz miejsc nadania ładunków. Dodatkowo na ul. Małopolskiej nie ma znaków drogowych, więc brak było podstaw do kontroli kierowców oraz ładunków. Znaków nie ma, ponieważ w ZDKiUM nie dostrzeżono podstaw do ich postawienia. Koło się zamknęło.

Warto przypomnieć, że po pożarze składowiska z maja 2011 r., pełniący wówczas obowiązki Prezydenta Wałbrzycha Roman Szełemej obiecał natychmiast wyprowadzić Mo-Bruk z Wałbrzycha. Po pożarze z lipca 2015 r. interwencyjne pisma i żądania natychmiastowej likwidacji zagrożenia otrzymali od Prezydenta m. Wałbrzycha funkcjonariusze ze szczebla wojewódzkiego i centralnego. Składowisko funkcjonuje do dziś bez przeszkód.

Postaraliśmy się przedstawić Państwu drugą stronę walki o wyprowadzenie z miasta składowiska Mo-Bruk, prowadzoną przez Stowarzyszenie Nowoczesny Wałbrzych. Pozostawiamy sprawę bez komentarza, pozwalając Państwu na własną ocenę trwającej od wielu lat sytuacji.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodano: 19 października 2015 12:26
`