O człowieku, który liczył ptaki. Rozmowa z Krzysztofem Żarkowskim – przyrodnikiem i ornitologiem

21 maja 2015. Przyrodnik ornitolog Krzysztof Żarkowski podczas akcji inwentaryzowania ptactwa wodnego doliny rzeki Bystrzyca. Głuszyca Górna / Sierpnica, maj 2015 @tekst i Fot. Jacek Zych

Z wałbrzyskim przyrodnikiem, ornitologiem i fotografem Krzysztofem Żarkowskim spotykamy się pod mostem, gdzieś pomiędzy Głuszycą Górną a Sierpnicą, w korycie rzeki Bystrzycy. Lodowato zimna woda rwącym nurtem opływa śliskie jak lodowe bryły kamienie. Mimo prawie dwudziestostopniowego upału w zacienionym korycie rzeki panuje dość niska temperatura.

Jacek Zych (DW): Idziesz już 10 km, przed tobą kolejnych 5. Po kamienistym dnie, w upał w gumowych woderach. Nie jest to chyba specjalnie przyjemne zajęcie? Po co więc?
Krzysztof Żarkowski (KŻ): (śmiech) No nie. Wodery nie przepuszczają powietrza, a marsz pod prąd jest mocno męczący. Na dodatek gumowce, które mam na nogach mają cienką podeszwę i po przejściu prawie 10 kilometrów już prawie nie czuję stóp. O powykrzywianych biodrach przy dwóch karkołomnych ewolucjach, omal nie zakończonych kąpielą w tej lodowatej jeszcze o tej porze roku rzece, nie wspomnę. Nie jest to lekkie zajęcie. Latem fotografując ptaki często chodzę po takich rzekach w sandałach na grubych podeszwach, ale teraz, na początku maja, woda ma nie więcej niż 10 stopni. Po 6 godzinach marszu w takiej wodzie reumatyzm, artretyzm i wszystko inne na „-yzm” powykrzywiałoby mi stawy we wszystkie strony. Poza tym myślę, że zwyczajnie odmroziłbym sobie stopy. (śmiech)

(DW) Uczestniczysz w akcji inwentaryzacji środowiska ptaków wodnych rzeki Bystrzycy. Wyjaśnij proszę co się dokładnie kryje za tą akcją?
(KŻ) Śląskie Towarzystwo Ornitologiczne podjęło próbę takiej inwentaryzacji w dolinie Bystrzycy. Ostatnia tego typu akcja miała miejsce 10 lat temu. Mnie przypadł w udziale ok. 15 kilometrowy odcinek od źródeł rzeki do zbiornika w Zagórzu. Poniżej zbiornika, aż do Świdnicy, to samo robią moi koledzy ze Świdnicy. Ich zadanie było o tyle łatwiejsze, że tam rzeka jest już dość głęboka, mogli więc skorzystać z kajaków czy łodzi. Ja z uwagi na niski stan górnego biegu rzeki, kamieniste dno musiałem brodzić pod prąd na nogach.

(DW) W jaki sposób liczysz ptaki? Ciężko idąc obserwować przez lornetkę brzegi.
(KŻ) Taki spis powszechny ptaków opiera się na dwóch zmysłach – słuchu i wzroku. Idąc nasłuchuję nawoływań poszczególnych ptaków. Kiedy takie usłyszę – przez lornetkę staram się wypatrzyć ptaka. Tu bardzo przydatnym staje się doświadczenie i znajomość zwyczajów ptaków. Kiedy usłyszę np. pliszkę – nie tracę czasu na wypatrywanie jej na gzymsach domów czy płotach. Wiem gdzie, teoretycznie, zakłada stanowiska lęgowe i w takich miejscach jej wypatruję. Ptaki zazwyczaj trzymają się blisko swoich gniazd, co wyklucza dość skutecznie możliwość zdublowania czy zakłamania policzonych osobników.

REKLAMA

(DW) Naprawdę jesteś w stanie policzyć wszystkie ptaki żyjące nad rzeką? W jaki sposób odróżniasz te policzone od tych, które zaobserwujesz po raz pierwszy?
(KŻ) Oczywiście jest to badanie zawierające w sobie pewien margines błędu. Nie jestem w stanie policzyć wszystkich osobników zamieszkujących badany obszar. Jednak to, co zauważę i opiszę ma w sobie duże znamię prawdopodobieństwa i odniesienie do rzeczywistej wielkości populacji.

 

Notatki Krzysztofa Żarkowskiego, ktore wykonał podczas inwentaryzacji ptaków żyjących w dolinie rzeki Bystrzyca. Głuszyca Górna / Sierpnica, maj 2015. Fot.: Jacek Zych

Notatki Krzysztofa Żarkowskiego, ktore wykonał podczas inwentaryzacji ptaków żyjących w dolinie rzeki Bystrzyca. Głuszyca Górna / Sierpnica, maj 2015. Fot.: Jacek Zych

(DW) Dekada to dla populacji ptaków wodnych dużo?
(KŻ) Oczywiście, to szmat czasu. Populacja, ich ilości kształtują się jak sinusoida. Przez kilka lat stale wzrasta, żeby następnego roku zacząć maleć. To naturalny cykl w przyrodzie, charakterystyczny nie tylko dla ptaków. Ważne jest jednak, by na bieżąco to kontrolować.

(DW) Jak liczna jest populacja ptaków w górnej części Bystrzycy? Czy któryś z gatunków dominuje?
(KŻ) Taaaak (śmiech). Pliszki górskie to zdecydowanie dominujący gatunek. Zaobserwowałem ich najwięcej. Wiązać się to może z tym, że pliszka w odróżnieniu od na przykład zimorodka posiada zdolność wielokrotnej prokreacji w trakcie jednego sezonu. Niestety, wpływ na to ma także dewastacja siedlisk lęgowych. Na skutek przeróżnej działalności ludzi niszczone są naturalne gniazda zbudowanie przez ptaki. Niestety, bardzo często widzę zdewastowane domki lęgowe, które kilka lat temu masowo mocowane były wzdłuż koryt dolnośląskich rzek. Poza tym żyją tu pluszcze, był też jeden bocian czarny żerujący w okolicach górnego biegu rzeki. Warto tu wspomnieć też o Bystrzycy jako takiej, która jest bardzo interesującą rzeką. Wije się w meandrach pomiędzy zabudowaniami gospodarczymi a polami, ukryta w kamienistym, dość głębokim wąwozie o stromych brzegach. Takie środowisko sprzyja zasiedlaniu go przez przeróżne gatunki ptaków.

(DW) Dziękuję ci serdecznie za rozmowę.

 

Krzysztof Żarkowski podczas inwentaryzacji ptaków żyjących w dolinie rzeki Bystrzyca. Głuszyca Górna / Sierpnica, maj 2015. Fot.: Jacek Zych

Krzysztof Żarkowski podczas inwentaryzacji ptaków żyjących w dolinie rzeki Bystrzyca. Głuszyca Górna / Sierpnica, maj 2015. Fot.: Jacek Zych

Dodano: